wtorek, 28 sierpnia 2012

~ Nigdy nie mów nigdy.
- Mam na imię Ewelina, mam siedemnaście lat, mieszkam tutaj, przy ulicy Yellow Street 88. Co zrobiłam innym ? Hm, wiele i złego i dobrego, ale kogo to specjalnie obchodzi ? - zaśmiała się dziewczęco, ale w jej głosie było słychać rozgoryczenie.
- Nas obchodzi. - powiedział mężczyzna. Ewelina była na terapii grupowej, dla osób, które próbowały popełnić samobójstwo oraz zadawały z premedytacją ból innym. - Otwórz się, słonko. Nikt Cię tu nie skrzywdzi. - mówił łagodnym i uspokajającym głosem, starając się być delikatnym. Ewelina natomiast uważała inaczej, myślała, że ludzie, wszyscy ludzie chcą ją skrzywdzić. Nie chcą jej dobra, tylko zarobić te pieniądze " pomagając " na terapiach dla nastolatków z problemami. Tak uważała Ewelina.
- Muszę iść. - powiedziała i zgarnęła torbę, wychodząc z sali, potem z budynku. Narzuciła kaptur na blond głowę, włosy miała bardzo długie i jasne. Włożyła czarno zielone słuchawki do uszu i puściła swoją ulubioną piosenkę. Nie wiedziała dlaczego wszyscy chcą jej krzywdy, nie ufała nawet własnej rodzinie. Wpadła na nadzwyczajny pomysł. Zmieni się. Przestanie nękać ludzi, przestanie uprzykrzać życie innym, będzie lepsza. A w każdym razie się postara.
***
Kevin wszedł do pustego, ogromnego domu, rzucił plecak na podłogę i zdjął niechlujnie buty, które także pozostawił przy drzwiach. Od razu poszedł do swojego pokoju, mieszkał sam. Rodzice zostawili mu spory majątek, a raczej matka. Ojca i siostrę zabił w wieku piętnastu lat. Chwycił komórkę i zamówił pizzę. Pomimo iż nie odżywiał się bardzo niezdrowo był szczupły, dobrze zbudowany, przystojny. Włosy kruczoczarne, brązowe tęczówki, wysoki. Urodę odziedziczył po zmarłym już ojcu. Usiadł w fotelu i spojrzał w okno, mieszkał na ulicy Yellow Street 87, niedawno się wprowadził. Sam. Siedział i myślał o uczennicy, którą poznał a raczej przejrzał dziś rano, w szkole. Zastanawiał się czy chce ją zniszczyć. W końcu nic mu nie zrobiła, jednakże okazała się bardzo ciekawym celem. Nagle patrząc tak w okno ujrzał ową dziewczynę, Ewelinę. Widział jak wchodzi do swojego domu, dokładnie na przeciwko jego. To była niepowtarzalna okazja, by ją lepiej poznać.Wiedział już co ma zrobić. Wpadł na cudowny pomysł.
***
- Dlaczego znowu stamtąd uciekłaś ?! Przecież oni próbują Ci tylko pomóc ! Bo ja nie daję rady. - powiedziała załamana pani Deathcliffe, Amanda. Matka Eweliny. Dziewczyna zaś stała patrząc na nią bez skrupułów.
- Oni nie chcą mi pomóc. - mruknęła zrezygnowana. - Nie pójdę tam więcej, nie jestem wariatką. - ucięła krótko i pobiegła do swojej sypialni. Jej matka jak i ojciec nie wiedzieli już co mają robić, wszystko legło w gruzach kiedy Ewelina próbowała popełnić samobójstwo, było to dokładnie 13 sierpnia 2004 roku, kiedy miała 10 lat. Jej brat ponownie próbował ją zgwałcić. Ponownie, ten sam scenariusz, to samo miejsce, on. Dziewczyna znów została przywiązana do krzesła, tym razem w gwałcie uczestniczyli także koledzy Oskara, bez jakichkolwiek pohamowań rozebrał ją, naśmiewał się przy swoich przyjaciołach, oni robili zdjęcia, weszło to do internetu. Ewelina się załamała, matka zobaczyła ją w kuchni, z wielką raną w brzuchu, wbijając sobie nóż dziewczyna nie miała tyle siły, żeby skutecznie uszkodzić układ i zakłócić pracę organizmu. Przeżyła. Operacja w której brała udział powiodła się. Tymczasem Oskar mieszka obecnie u ciotki Judith. Utrzymuje kontakt jedynie z mamą i ojcem. Ewelina nie rozmawiała z nim od jedenastych urodzin. Od sześciu lat. Przez całe swoje życie nie miała żadnego chłopaka, nie pozwalała się dotknąć, nie chciała mieć przyjaciół, nie chciała nikogo. Zamknęła się w sobie i utopiła we własnej egzystencji. Zagubiła w swoich wspomnieniach. Nie potrafiła poradzić sobie z tak wielką porażką jak ulegnięcie gwałtu przez własnego rodzonego brata. Nie powinna tego pamiętać ze względu na młody wiek, w końcu miała wtedy 5 lat. Jednak wszystko pamięta, każdy drobniutki szczegół. Wszystko.W domu państwa Deathcliffe zabrzmiał ich własny dzwonek do drzwi. Otworzyła Pani Deathcliffe .
- W czym mogę pomóc, kochaniutki ? - zapytała ciepło kobieta.
- Interesuję mnie pewna dziewczyna. Najprawdopodobniej to pani siostra, mówię o Ewelinie. - powiedział szarmancko, dobrze wiedział, że kobieta, która otworzyła mu drzwi była matką dziewczyny, ale wiedział też, że kobiety lubią komplementy.
- Ach, mówisz o mojej córce ? - uśmiechnęła się do niego rozbawiona jego dedukcją. - Jest na górze. Trzecie drzwi na prawo. - powiedziała i na jej twarzy pojawił się znów ciepły uśmiech. Chłopak również odwzajemnił jej uśmiech i ruszył w wyznaczone miejsce. Wszedł do pokoju dziewczyny bez pukania.
- Niespodzianka. - powiedział i uśmiechnął się zawadiacko. Ewelina była w szoku, nie spodziewała się nikogo, a tym bardziej Kevina.
- Co Ty tu robisz ? - zapytała zdziwiona.
- Zauważyłem, że mieszkasz na przeciwko mnie. Wpadłem się przywitać. - powiedział, uśmiech z jego twarzy nie znikał. Kevin knuł coś poważniejszego, miał w głowie obmyślony cały zdradziecki plan. A Ewelina z pewnością przystałaby na jego wszystkie kłamstwa. W zasadzie.. już przystała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz