niedziela, 16 grudnia 2012

~ Duma.
Ewelina wstała z dość dużym bólem głowy, kompletnie nie pamiętała co się wczoraj działo. Tylko jakieś .. migające światła. Pamiętała też, że całowała Kevin'a. Coś stało się pomiędzy Chrisem a nim. Chyba się pokłócili, nic więcej nie pamiętała. No cóż, alkohol zdziałał swoje. Powoli się podniosła i spojrzała na zegarek, szósta. Wstała na czas. Podeszła wolnym krokiem do okna i zaraz po tym usłyszała dzwonek do drzwi, naciskamy chyba z siedem razy pod rząd. Zmarszczyła brwi i narzuciła na siebie rozpinany, długi sweterek. Po minucie była już pod drzwiami. Otwierając je ujrzała Kevin'a.
- Cześć ! - przywitała się z nim ciepło i z uśmiechem, była szczęśliwa, że widzi go o poranku. Jednak Kevin miał kamienny wyraz twarzy, usta proste jak drut, źrenice rozszerzone .Ewelina się zaniepokoiła, o co mogło mu chodzić ?
- Musimy zerwać . - oznajmił twardo i sucho. Ewelina aż się zachwiała, patrząc na niego z szeroko otwartymi oczami. Dlaczego to zrobił ? Dlaczego po tak krótkim czasie zdecydował się z nią zerwać ? Przecież się w nim zakochała. Sam ją namawiał na to wszystko. Jak mógł ?
Stała tak w bezruchu, jej spojrzenie nagle odleciało w przestrzeń a jasne oczy zaszkliły się, po policzkach popłynęło kilka małych, gorzkich łez. Nie była w stanie wykrztusić ani słowa. Zamrugała kilka razy, nawet nie do końca zamykała powieki. Kevin był rozgoryczony tym widokiem.
- Ja.. prze.. - nie dokończył ponieważ dziewczyna powoli i delikatnie zamknęła drzwi. Kevin uderzył pięściami o ścianę jej domu, nie sprawiło mu to najmniejszego bólu. Blondynka była załamana. Wolnym krokiem ruszyła z powrotem do swojej sypialni, w której ujrzała nikogo innego jak Christophera. Krzyknęła i cofnęła się do korytarza.
- Spokojnie.. - chłopak uniósł ręce w geście niewinności. Nie chciał zrobić jej krzywdy. Ewelina jednak dalej stała w miejscu, lekko zgarbiona, skulona.. bała się.
- Jak .. - zaczęła piskliwym głosem. - Jak się tu dostałeś ...? - dokończyła, dopiero teraz zauważyła, że jej ręce niesamowicie się trzęsą, patrzyła na niego wystraszonym wzrokiem.
- Twoi rodzice mnie wpuścili, drzwiami od ogrodu.. - powiedział łagodnie, zgodnie z prawdą. Dziewczyna uznała, że to jest bardzo możliwe i powoli weszła do pokoju.
- Po co przyszedłeś ? - zapytała z przeszywającym wzrokiem, uniosła lekko podbródek w górę, obserwując każdy jego ruch.
- Mieliśmy iść razem do szkoły. - wzruszył ramionami i posłał jej lekki uśmiech. Dziewczyna nie przypominała sobie niczego takiego, ale uznała, że skoro chłopak już tu jest to zgodzi się.
- Daj mi chwilę.. - mruknęła. Christopher skinął głową i wyszedł z jej sypialni. Dziewczyna poszła do własnej łazienki i umyła zęby, pomalowała rzęsy i nałożyła bezbarwną szminkę na duże usta. Wyszła i stanęła przed szafą. Ubrała się dziś inaczej ze względu na poranny incydent . Nałożyła czarne rajstopy w białe krzyżyki , białe , podarte i krótkie spodenki, czarną bokserkę, przez którą prześwitywał jej bardzo kolorowy stanik i narzuciła torbę z książkami na ramię. Włosy miała rozpuszczone, zmierzwione. Wyszła. Christopher wbił w nią swoje intensywnie zielone tęczówki.
- Jestem gotowa.. - mruknęła. W powietrzu roznosił się zapach jej konwaliowych perfum, którymi chłopak się napajał.
- To chodźmy.. - mruknął i ruszył po długich, kręconych schodach do frontowych drzwi. Dziewczyna ruszyła za nim.
- Idę do szkoły ! - krzyknęła rodzicom i wyszła z blondynem przed dom.
Szli w milczeniu chodnikiem, najpierw ulicznym, później przez park.
- Muszę kupić kawę, poczekasz tu ? - zapytała go. Chłopak zgodził się. Po chwili dziewczyny nie było. Dzień był dziś wyjątkowo ładny. Było ciepło i słonecznie, wśród nich słychać było odgłosy porannych ptaków, naprzemiennie z szumem drzew, przez które przedzierały się gorące promienie słoneczne. Jedynie ludzie wydawali się być smutni, jacyś.. zdołowani. Oczywiście nie wszyscy, byli też emanujący i wręcz zarażający szczęściem i pozytywizmem . Ale tych niestety było znacznie mniej ...
Po chwili blondynka wróciła. W dłoniach trzymała dwa kubki z latte . Wręczyła mu jedną i w milczeniu ruszyła dalej.
- Dzięki - mruknął chłopak.

sobota, 24 listopada 2012

~ Wiadomość.
Kevin siedział w swoim staroświeckim domu i przeglądał czasopismo z mizerną miną. Dlaczego ona tak za nim poleciała ? Dlaczego nie wolała zostać z nim, ze swoim ukochanym i dobrze się bawić ? Tego typu pytania krążyły mu po głowie od dobrych dwóch godzin. Siedział tak, wpatrując się nieobecnym wzrokiem w litery gazety, nawet ich nie dostrzegając. Po prostu pytał się. Zadawał sobie te same pytania non stop. Mógłby przecież robić coś innego, ale nie, jego to za bardzo ciekawiło. Za bardzo bolało.. 
Coś jednak zburzyło grobową ciszę w jego salonie. Coś zaszmerało w książkach na wielkim, mahoniowym kredensie. Czarnowłosy chłopak wstał i zmarszczył brwi, nasłuchując szmeru dobiegającego z czwartej półki. Powoli podszedł w to miejsce i wyciągnął książkę, która - jak przypuszczał - była odpowiedzialna za hałas. Otworzył ją i ujrzał pastelowo żółtą kopertę w środku książki. Wyjął ją i rozerwał, czytając kartę :

" Doszły nas słuchy, iż Ty , Kevinie Thomasie Whellerze dopuściłeś się do zbrodni nr 4 - zakochanie w istocie zagrażającej naszej rasie. Czyżbyś nie miał pojęcia o tym, że TA DZIEWCZYNA jest w stanie zniweczyć wszystkich nas za .. poruszeniem palcem ?! Jest zbyt niebezpieczna. Pozwolono Ci wieść na pozór normalne życie tylko po to, być mógł wysysać dusze niewinnych dziewcząt, a nie spoufalać się z nimi w TAKI SPOSÓB. 
Ona jest niebezpieczna. Za niebezpieczna i dla Ciebie, i dla nas. To za wielkie zagrożenie. Jej poprzednie wcielenia górowały, nad nami, nad wszystkim do czego się zabrała. Jeśli faktycznie odkryłaby kim jesteś.. chciałaby znów sprowadzić światło na ciemność, którą budowaliśmy wiekami. Ostatnim razem prawie jej się udało. Właśnie dlatego musiała zginąć. Wiesz o tym, Kevinie. Jesteś zły, nie zapominaj o tym. Ona jest dobrem. Jeśli do końca tego roku nie zaprzestaniesz wykonywania czynności z tą dziewicą ... zostaniesz zlikwidowany, na dobre. 
                                                                                                                         - R. B. F. "

Kevin ciężko westchnął. Wiedział, że nie mógł, że powinien był od razu ją zabić. Teraz będzie musiał to on albo oni. Dziewczyna będzie musiała umrzeć, bez względu na wszystko. To go dobijało. Dlatego w trybie natychmiastowym będzie musiał zaprzestać swojemu związkowi z nią. Najbardziej bolało go to, że Christopher będzie miał ją na wyciągnięcie ręki. Już jutro.

piątek, 2 listopada 2012

~ Tajemnica.
Ewelina w zupełności dawała się Kevin'owi pieścić, bawić się jej włosami. Pozwalała mu na wszystko, nie ustając w pocałunkach. Nie myślała, że tak się sprawy potoczą. 
- Chcesz zatańczyć ? - zapytał nagle chłopak. Blondynka pokiwała twierdząco głową i po chwili byli już na parkiecie, tańcząc wolno w rytm kojąco spokojnej muzyki. Ewelina wtuliła się w niego jak w pluszowego misia, Kevin odwzajemnił uścisk i objął ją szczelnie, kołysząc się razem z nią. Ewelina była szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa. Nie wiedziała dlaczego, ale to właśnie on dawał jej tę odrobinę szczęścia, o ile można nazwać to ''odrobiną'' . 
A jak to wyglądało w oczach Kevina ? Na początku rzeczywiście chciał ją tylko wykorzystać i porzucić na pastwę losu, wysysając z niej resztki jej podartej duszy. Chciał by czuła ból, by błagała o śmierć. Coś się jednak zmieniło, jego doznania stały się żywsze, pragnienia bardziej ludzkie, chociaż człowiekiem nie był. Z jego uczuciem wiązało się wiele konsekwencji. Była bowiem marna szansa na to, że ujdzie mu to na sucho. Nie powinien był się zakochać. Nie w niej.
Piosenka dobiegła końca, Ewelina się od niego lekko odsunęła i pocałowała go ponownie z lekkim uśmiechem na intensywnie malinowych ustach po czym oparła swoje czoło o jego.
- Dziękuję za przemiły taniec. - powiedziała cichym głosem i zachichotała melodyjnie. Kevin również się uśmiechnął. Ale gdy jego oczom ukazał się wysoki blondyn mina mu zrzedła i przyciągnął do siebie bardziej swoją dziewczynę, by go przypadkiem nie zauważyła. Jednak to na nic się zdało, Ewelina go zobaczyła i w jednej sekundzie odsunęła od Kevina, podchodząc z nim do Christopher'a.
- I jak się bawisz ? - zapytała z przyjacielskim uśmiechem na ustach. Kevin również wykrzywił usta w małym, wymuszonym uśmiechu.
- Na pewno nie lepiej od was. Pójdę już. - powiedział wesołym, z niewiadomego powodu głosem. Ewelina spięła brwi ku górze. 
- Hej, zostań jeszcze. - próbowała go namówić. Kevin stał jak marmur z założonymi rękoma. 
- Nie, naprawdę już pójdę, jest pierwsza w nocy a mi nie chce się tańczyć do nie wiadomo której. - powiedział, nie takim już przepełnionym szczęściem głosem.
 - No dobrze, w takim razie pójdę z tobą, zostawiłeś u mnie swoją torbę z książkami. - oznajmiła Ewelina. Kevin westchnął cicho, chciał jeszcze pobyć ze swoją ukochaną, jednak wyczuł, że na dziś nie ma już na co liczyć. 
- No okej, to chodźmy. - powiedział i wyszedł z dyskoteki, za nim podążyli Ewelina i czarnowłosy chłopak.

- Jesteśmy. - zauważyła dziewczyna patrząc na swój dom. - do zobaczenia jutro, Kevin. -powiedziała i ucałowała jego wargi czule, ale krótko, chłopak chętnie do odwzajemnił. Po chwili blondynki i blondyna nie było. Kevin powlókł się do swojego domu.
- A więc, Twoje książki są w moim pok... - zaczęła mówić, ale przerwał jej chłopak.
- Widzę, że coś cie z nim łączy. - zauważył .
- Tak.. chyba tak, łączy. - przytaknęła mu lekko zdezorientowana. 
- Rozumiem, właściwie, to czym się interesujesz ? - zagadnął jeszcze.
- Książkami, głownie nimi. Lubię pisać. Lubię siedzieć przy lampkach i zasłoniętych żaluzjach. 
- Jakie książki czytasz ?
- Głównie dramaty i romanse. - powiedziała zbita z tropu. - w jakim celu są zadawane te pytania ?
- Głównie z ciekawości. - powiedział i podążył po schodach, do jej pokoju, by zabrać swoje rzeczy. Dziewczyna stała w miejscu i patrzyła tępo w ścianę. Była bardzo, ale to bardzo zbita z tropu. Po chwili Chris wrócił.- Do zobaczenia. - powiedział z szarmanckim uśmiechem i wyszedł. Pozostawił tylko zapach jego męskich perfum.

środa, 31 października 2012

~ Christopher.
- No tak.. ja.. przy tobie jakoś umiem się skoncentrować, gorzej tylko gdy jestem na lekcjach i czuję na sobie ten wzrok nauczycieli. - westchnął zażenowany. Ewelina pokiwała głową.
- No tak, rozumiem, no nic, będziesz musiał się przyzwyczaić do.. - zaczęła mówić, ale przerwał jej dzwonek komórki. - przepraszam.. - powiedziała i odebrała. Wysłuchała i pokiwała głową po czym się rozłączyła. - wiesz co ? Może chciałbyś pójść na imprezę ? - zapytała i zawiesiła na nim wzrok.
- Hm, wiesz, wątpię, że jestem zaproszony.. - powiedział cicho i spuścił wzrok.
- Nie marudź, każdy jest zaproszony. Za chwilę będzie tu mój znajomy. Otwórz mu a ja pójdę się przebrać. - powiedziała dziewczyna i zniknęła. 
Christopher zszedł na parter i usiadł w salonie, czekając na kolegę Eweliny. Przy okazji podszedł do jej ogromnej szafy z książkami i zaczął poszczególne oglądać, przeglądać, nawet trochę czytać. 
- Hm.. - zamyślił się blondyn. - Ciekawe rzeczy czyta ta mała. - powiedział i uśmiechnął się do siebie. Po chwili rozległ się dzwonek. Chris podszedł i otworzył. Jego oczom ukazał się wysoki, czarnowłosy Kevin. Uniósł brew.
- A ty co tutaj robisz. - zapytał blondyna chłopak. 
- Czekam na ciebie. Ewelina poprosiła bym otworzył, przebiera się. Wówczas pójdziemy na tę imprezę. - oznajmił. Kevin prychnął kpiącym śmiechem. Już miał coś powiedzieć. Jednak ich oczom ukazała się dziewczyna. Miała na sobie siatkowe czarne rajstopy, podartą , krótką spódniczkę tego samego koloru, ciemno-szarą bluzkę poplamioną białą i czerwona farbą oraz siatkowy top. narzucony na nagie ramiona. Włosy miała długie, blond loki, opuszczone. Makijaż intensywny. Była to bowiem inna dziewczyna, zupełnie inna wersja Eweliny. Oprócz oszałamiającego stroju miała buty na obcasach, czarne , całe w ćwiekach szpilki. Kevinowi opadła szczęka, Christopher miał kamienny wyraz twarzy. Wolał Ewelinę w koronkowych sukienkach, jasnych, pastelowych kolorach i delikatnym makijażu, jednak nie przeszkadzał mu jej obecny wygląd. 
- Idziemy ? - zapytał blondyn i jego wzrok zawisł na jej piersiach, ale jednak szybko odnalazł jej ciemne oczy.
- Jasne. - powiedziała dziewczyna i zgrabnie zeszła po schodach chwytając torebkę w stylu jej butów i wrzuciła tam najpotrzebniejsze rzeczy, wśród z nich znalazły się narkotyki i marihuana w ozdobnym złotym pudełeczku.
Chris od razu się uśmiechnął, uwielbiał narkotyki, był od nich uzależniony. Kevin posłał dziewczynie przelotny, uwodzicielski uśmiech. Dziewczyna odwzajemniła go i ruszyła do wyjścia. Christopher podążył za nimi. Gdy byli przy klubie Ewelina się odwróciła.
- To Kevin, to Christopher. - przedstawiła ich sobie i wszyscy ruszyli w stronę wejścia. Chłopacy weszli bez problemu, jednak blondynkę zatrzymał ogromny ochroniarz.
- Poczekaj, dziewczynko, gdzie ty się próbujesz dostać ? - zapytał i zwiesił na niej wzrok. Christopher i Kevin cofnęli się i obstawili dziewczynę.
- Spokojnie, jest z nami. - powiedzieli. No tak , Ewelina była młodsza, przeskoczyła kilka klas, ze względy na jej inteligencje. Ochroniarz prychnął niechętnie i wpuścił trójkę.
- Dzięki.. - powiedziała cicho dziewczyna. - pewnie by mnie nie wpuścił. - westchnęła.
- Nie martw się, wpuściłby. - powiedział Chris. Kevin spiorunował go wzrokiem, jakby miał mu za złe, że się odezwał. 
- Chodźmy do łazienki, trzeba coś wziąć. - powiedziała cicho dziewczyna i po chwili cała trójka była w damskiej toalecie. Dziewczyna wyciągnęła towar i rozprowadziła go odpowiednio na papierku, po czym wciągnęła odpowiednią ilość. Pozostali zrobili to samo. Dziewczyna wyjęła trzy skręty i podała im po jednym, po czym wszyscy zapalili. Christopher mocno zaciągał się dymem, nie kaszlał. Kevin tak samo.
- Nie spodziewałem się po tobie takich rzeczy. - odezwał się Chris, gdy już wyszli. Ewelina się uśmiechnęła.
- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz... - powiedziała i zaśmiała się dziewczęco. Po chwili Kevin poprosił ją na bok. 
- Myślałem, że będziemy sami. - powiedział. 
- To jakiś problem, że Chris jest z nami ? Polubiłam go. - oznajmiła.
- Po prostu.. chciałem być z tobą sam na sam. - westchnął ciężko. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami i wróciła do blondyna. 
- Chodź, potańczymy. - powiedziała i pociągnęła go za rękę w stronę parkietu. chłopak ochoczo podążył za nią. Zaczęli tańczyć. Minęło kilka piosenek, kiedy zabrzmiała wolna nuta. Ewelina zarzuciła ręce na szyję chłopaka, ten objął ją w pasie i przytulił lekko do siebie.
- Nic o tobie nie wiem.. - powiedział cichutko, szepcząc dziewczynie do ucha.
- A co byś chciał ? - zabrzmiał jej cichy, z lekka dziecinny głos.
- Najlepiej wszystko. - odpowiedział i przytulił ją do siebie nieco mocniej. - Lubię cię, ale nic o tobie nie wiem, to irytujące.
- Hm, ja właściwie o tobie też niewiele wiem. Ale na poznanie człowieka mamy całe życie. - powiedziała i uniosła lekko kąciki intensywnie malinowych ust. Chłopak czuł jej perfumy, były piękne, mieszanka stokrotek i lilijek , słodki zapach, ale jakże cudowny. 
- Masz rację. - przyznał i uśmiechnął się szarmancko. Katem oka zauważył Kevina, opierającego się o ścianę, był rozczarowany, przygnębiony. Blondyn w sekundzie odsunął się od Eweliny i obrócił jej ciałem tak, by widziała swojego przyjaciela. - Idź do niego.. - powiedział cicho, z goryczą w głosie. To było widać, że chłopacy nie przepadali za sobą.
- Ale.. nie. Wole być tu z tobą, żebyś nie czuł się źle. - odmówiła dziewczyna. 
- Nie, idź do niego, nic mi nie będzie. Po prostu .. przyszłaś tu z nim. Nie chcę niczego psuć między wami. - powiedział. - Nie martw się, znajdę sobie kogoś do towarzystwa. - powiedział i posłał jej szczery, wesoły uśmiech, po czym zniknął w tłumie innych ludzi, zostawiając ją na środku sali samą. Po chwili dziewczyna ruszyła do czarnowłosego chłopaka.
- Przepraszam.. - powiedziała cicho. - Jestem cała twoja do końca tego wieczora. Wybacz mi. - westchnęła cicho i zawiesiła na nim wzrok. - Naprawdę go lubię, ale nic więcej.- powiedziała i z niecierpliwością wyczekiwała jego odpowiedzi.
- Hm, tłumaczysz mi się. - stwierdził i na jego twarzy pojawił się arogancki uśmiech. - To znaczy, że jestem dla Ciebie ważny. - dodał po chwili i zaśmiał się. W tym właśnie momencie jego haniebny plan legł w gruzach. Uświadomił sobie, że Ewelina jest dla niego ważna, że jednak nie chce jej zranić, że nigdy naprawdę nie chciał.
- Tak.. od pocałunku znaczyłeś dla mnie niemal wszystko. - przyznała się i na jej ustach pojawił się flirtujący uśmiech. Kevin to zauważył i również uśmiechnął się do niej.
- Spróbujmy ze sobą. - zaproponował. - Proszę. - zrobił do niej maślane oczka i delikatnie objął ją w talii. Dziewczyna pokiwała twierdząco głową i z czułością wpiła się w jego usta, piszcząc językiem jego podniebienie. Kevin był w siódmym niebie. W sekundzie przyparł ją do ściany i jego ręce powędrowały po jej ciele.

Christopher siedział w łazience i wciągał kolejny towar, który miał ze sobą, wiedział bardzo dobrze co się działo teraz z Eweliną i Kevinem. Był kimś więcej niż tylko człowiekiem, był znacznie CZYMŚ więcej, podobnie jak i sam Kevin.

piątek, 26 października 2012

~ Furia.
Dźwięk dzwonka poderwał Kevina z krzesła. Poczuł narastającą w nim złość widząc tajemniczego blondyna.
- Jak masz właściwie na imię ? - zapytała Ewelina, chłopaka z którym siedziała. Nawet nie znała jego imienia, co wydawało się nieco dziwne i dla niej, jak i pewnie dla niego.
- Mam na imię Christopher. - odpowiedział płynnie. - Christopher William Whitemore. - dodał i posłał jej delikatny uśmiech. Dzisiejszego dnia chłopak miał zmierzwione włosy, jeszcze bardziej podkrążone oczy oraz znów sine usta. Miał na sobie czarne, podarte dżinsy, białe converse oraz szarą koszulę, na szyi widniał złoty krzyż. Dziewczyna odwzajemniła jego uśmiech i powoli wstała. W jednej sekundzie zapomniała o Kevinie, teraz w głowie siedział jej wyłącznie Christopher i to, że ma mu dziś pomóc z angielskim.
- Miło mi, więc jak , idziemy ? - uniosła lekko brew i zgarnęła książki do swojej torby w stylu etno. Chłopak kiwnął głową i wrzucił książki do swojej czarnej, męskiej torby i wstał. Oboje powoli ruszyli w stronę wyjścia z klasy. Kevin poczuł się okropnie, Ewelina go całkowicie zignorowała , poczuł złość. Zazdrość. Chęć zemsty.
*
- A więc oto jesteśmy. - oznajmiła Ewelina zamykając drzwi od swojego dużego domu. Chłopak położył swoją torbę na ziemi i rozejrzał się po jej mieszkaniu, było naprawdę ogromne.
- Ładnie tu, mieszkasz sama ? - zapytał przenosząc na nią powoli swój wzrok. Nagle zielone tęczówki patrzyły już prosto w jej szare.
- Nie.. z rodzicami, ale najwyraźniej nie wrócili jeszcze z pracy. - powiedziała i wzruszyła lekko ramionami. Uważnie obserwowała jego twarz, była.. dziwna, chłopak wyglądał jakby nałogowo ćpał, palił i pił. Jednak nie ocenia się ludzi po okładce i właśnie tym przysłowiem kierowała się dziewczyna. - To z czym masz problemy ? - zapytała po chwili namysłu. Chłopak zmarszczył lekko brwi dziwiąc się jej pytaniem, ale po chwili zrozumiał, że chodziło o język angielski.
- Konstrukcja zdań, słowa, wymowa, czytanie. - odparł. - Ze wszystkim. - dodał zaraz. - Jestem do niczego, nie potrafię się skoncentrować jak już coś robię. - powiedział z lekko wyczuwalnym smutkiem w głosie.
- Hej, na pewno nie. Zaraz zobaczymy co da się zrobić, nie przejmuj się tak. Będzie dobrze. Tylko musisz się po prostu bardziej koncentrować. - oznajmiła . - Chodźmy do mojego pokoju, weź książki. - powiedziała i ruszyła po kręconych schodach do swojej sypialni. Chłopak podążył za nią, rozglądając się za sobą i wokół siebie, w końcu jak każdy facet spojrzał na jej biodra, były kobiece i kształtne, uśmiechnął się sam do siebie. Po chwili byli już w jej pokoju.- No dobra, to trzeba będzie przestudiować od początku całą książkę. - powiedziała Ewelina.
- W zasadzie nie, zatrzymałem się na trzecim unit'cie. - oznajmił jej . - Potem sobie już nie radziłem, podstawy mam jednak opanowane. - dodał.
- No dobrze, siadaj. - powiedziała dziewczyna i usiadła wraz z nim na łóżku.
Tak zaczęła się ich wspólna nauka, czasem chłopak się nawet zaśmiał, oboje zresztą. Było im razem całkiem przyjemnie. Tak dobiegła godzina dwudziesta, było już dość ciemno.
- No, przestudiowaliśmy cały rozdział i jakoś nie widzę u Ciebie problemów. - powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się.

środa, 24 października 2012

~ Zielone oczy.
Piąta rano, Ewelina wstawała codziennie o piątej rano. Szła do łazienki, brała ciepły prysznic, myła zęby, czesała włosy. Ubierała się i jadła małe śniadanie, które wbrew pozorom syciło ją. Tak też zrobiła dziś. Z niewiadomego powodu " wystroiła się ". Ubrała niebieskie rajstopy oraz biało-błękitną  sukienkę sporo przed kolano. Wyglądała jak aniołek. Włosy rozpuściła na ramiona i nałożyła białe baleriny. Makijaż ? Był, oczywiście, że był, wyrazisty i kobiecy. Kiedy była już gotowa, przerzuciła przez ramię swoją torbę szkolną i wyszła z domu. Jej oczom ukazał się wysoki, ciemnooki brunet, właściwie włosy miał tak ciemne, że można byłoby powiedzieć, iż są całkowicie czarne.
- Dzień dobry. - powiedział do niej Kevin i posłał nieziemski uśmiech. - Wiesz, tak sobie myślałem.. - zaczął powoli spoglądając na dziewczynę, która się do niego uśmiechała. - czy nie mogłabyś pójść ze mną na imprezę. Tą w klubie, w " The grill " . Podobno będzie fajnie. Chciałabyś ? - zapytał.
- Chętnie.. - odpowiedziała powoli, ale to nie był koniec jej wypowiedzi co do imprezy i jego propozycji. - ale nie mogę. Dzisiaj pomagam.. - zacięła się na moment. Nie wiedziała jak tamten chłopak miał w ogóle na imię, westchnęła. - nowemu uczniowi w Angielskim. - dokończyła. - Jeżeli się wyrobię to tak, a jeśli nie, to przykro mi. - stwierdziła. Kevin spiął brwi ku górze. Był niezadowolony. Dlaczego jakiś uczeń jest od niego ważniejszy ? Jakim prawem ? Westchnął ciężko.
- No dobrze. Mam nadzieję, że się jednak wyrobisz. - powiedział i ruszył. - Idziesz ze mną do szkoły, czy wolisz sama ? - zagadnął , patrząc na nią przez swoje ramię.
- Idę z Tobą. - oznajmiła i razem ruszyli w stronę swojego liceum.

*
- Ewelina..? - zabrzmiał głos nauczyciela od historii. Dziewczyna automatycznie podniosła głowę.
- Tak ? - odparła, czekając na to, co nauczyciel miał do powiedzenia.
- Mogłabyś pójść po dziennik do sąsiedniej klasy. Zostawiłem go tam. - polecił uczennicy . Dziewczyna wstała i zgrabnie wyszła z klasy. Zaszła do sali obok i odebrała dziennik. W prawdzie wystraszyła się, że będzie musiała odpowiadać lub coś w tym stylu, ale na szczęście nic z tych rzeczy ją nie spotkało. Nigdy nie była dobra z historii. Zbliżała się 12. Kiedy po wejściu oddała dziennik, nie zdążyła się obejrzeć a zabrzmiał dzwonek na przerwę. Wszyscy wybiegli jak małe dzieci. Dziewczyna ostrożnie pozbierała swoje rzeczy, kątem oka dostrzegła, iż tajemniczy blondyn niezdarnie i niechlujnie wkłada książki do czarnej, męskiej torby i wychodzi. Obrzucił ją tylko dość przyjaznym spojrzeniem. Wydawał się dla niej bardzo dziwny. Nieodkryty i tajemniczy. Ale to pewnie dlatego, że go jeszcze nie poznała.
Angielski. Jej i jej klasy ostatnia lekcja. W końcu. Pomyślała Ewelina. Weszła do klasy i zajęła swoje miejsce. Siedziała sama, nie lubiła na przedmiotach humanistycznych siedzieć z kimś, rozpraszało ją to. Kiedy przechodził obok niej Kevin palcem przejechał po jej ręce, leżącej na ławce. Dziewczyna się zarumieniła i lekko uśmiechnęła.
- Good morning ! - zabrzmiał brytyjski akcent nauczycielki. - What's up everyone ? - niestety tak, nauczyciel mówił jedynie po angielsku. Ale wszyscy zwykle rozumieli. -I want you to sit down with a new student, Eveline. - zwrócił się do dziewczyny, posłuchała się go i dosiadła do blondyna. Chłopak uniósł delikatnie kąciki ust w geście dumy, widział bowiem minę Kevina. Był zazdrosny o to, że nowy uczeń może siedzieć z NIĄ a on nie może.

sobota, 6 października 2012

~ Złudzenie ulegające przejaskrawieniu.
Ewelina weszła znów do swojego domu i zmarszczyła do samej siebie brwi, nie chciała, żeby Kevin czytał z niej jak z otwartej księgi, nie chciała mu się tak po prostu " dać " . Zdawała sobie z tego niestety sprawę dopiero po fakcie. Usiadła na kanapie i wpatrzyła się w ekran wyłączonego telewizora. Myślała i myślała, aż postanowiła coś zjeść. Zamówiła pizzę i spokojnie na nią poczekała.
Do drzwi po pewnym czasie ktoś zadzwonił. Ewelina poszła otworzyć, jej oczom ukazał się wysoki blondyn o intensywnie zielonych oczach. Przed otworzeniem drzwi była święcie przekonana, iż to był dostawca pizzy, jednak chłopak , któremu otworzyła drzwi nie miał na sobie firmowej koszulki ani pizzy. Ewelina zwróciła uwagę na to, że miał on sine usta, jakby ćpał, albo spędził co najmniej trzy godziny pod wodą oraz fioletową barwę pod oczami.
- W czym mogę pomóc ? - zapytała grzecznie i uniosła brew.
- Pan Northam * powiedział, że nieźle sobie radzisz z Angielskim i podał mi twój adres. Mogłabyś mi pomóc ? - zapytał, wbrew pozorom był bardzo kulturalny, głos miał ciężko męski.
- Tak, oczywiście.- powiedział niemal od razu, jednak nieco zbita z tropu. - Kiedy chciałbyś zacząć ? - uniosła ponownie brew opierając się o framugę mahoniowych drzwi.
- Mam czas w każdy dzień, więc może jutro, pasuje ci ? - zapytał i wbił w nią swoje zielone tęczówki.
- Tak, jasne, jutro, po szkole. Jesteś ze mną w klasie ? - zapytała spinając brwi ku górze. - Nie widziałam Cię.. - powiedziała cicho.
- Tak, wiem, doszedłem dwa dni temu. - wytłumaczył się. - Do zobaczenia jutro, jeszcze raz dzięki. - powiedział i uśmiechnął się do niej delikatnie, jego uśmiech był dość subtelny. Po chwili już go nie było.

środa, 19 września 2012

~ ?
Ładne.. - powiedziała słabo Ewelina. Doceniła to, że chłopak się postarał, ale nie lubiła za bardzo takich " atrakcji " . Kevin zorientował się.
- Wiem, że zrobiłem z siebie idiotę, ale tylko to przyszło mi do głowy. - mruknął niewyraźnie, próbując załagodzić sytuację. W rzeczywistości wiedział, że dziewczyna nie przepada za tego typu rzeczami, chciał pokazać jak bardzo jeszcze jej nie zna. Chciał ją poznać. Po swojemu.
- Nie.. nie przejmuj się.. nie znasz mnie tak dobrze, żeby wiedzieć co mi się spodoba. - powiedziała spokojnie i przeniosła na niego swój wzrok. - Ale.. powiem szczerze, że mi się mało co podoba. Naprawdę trzeba się wysilić, żebym była zadowolona. - powiedziała jakby nigdy nic. Ale taka była prawda. Ewelina była wiecznie niezadowolona, co byś nie zrobił , jej to nie pasuje. Rzadko kiedy widać u niej uśmiech na twarzy. Ale trudno się dziewczynie dziwić, zważając na jej nieciekawą przeszłość. 
- W takim razie.. poznajmy się. - powiedział pewnie chłopak, patrząc jej prosto w oczy. Dziewczyna cicho westchnęła.
- Przecież w jeden wieczór nam się nie uda. To nawet bezcelowe próbować wszystko od razu zaliczyć. - powiedziała.
- Nie mówię, że w jeden wieczór. Ale czy nie chciałabyś, żebyśmy się poznali ? - uniósł brew. Znał już odpowiedź, jednak to kwestia czasu, zanim Ewelina się do tego przyzna. Ona również chciała go poznać, od samego początku, kiedy tylko go zobaczyła. chciała go rozgryźć, przejrzeć. To byłaby niesamowita okazja, w końcu sam wyciągnął do niej rękę. Ale to była kwestia czasu.
- Skoro chcesz.. - mruknęła cicho na znak zgody. Kevin uśmiechnął się unosząc w górę kącik ust.
- A ty nie chcesz ? - zapytał nagle z tym samym uśmieszkiem na ustach i założył ręce na piersi.
- Oczywiście, że chcę... - powiedziała a raczej burknęła. Nie lubiła mówić o takich rzeczach. Bała się swego czasu ludzi i odizolowała się od nich całkowicie. Więc normalnym było to, że się zwyczajnie się wstydziła tego, że bardzo chciała go poznać. 

niedziela, 9 września 2012

~ 303 świeczki.
Delikatnie przesunął dłonią wzdłuż jej pleców, schodząc niżej. Lekko złapał ją za pośladki, ciągnąc ją bliżej w swoją stronę. Oczywiście nie przerywał pocałunków, nie nie, w żadnym razie. Całował ją co raz to łapczywiej i zachłanniej, jakby widział ją po raz ostatni.
Ewelina przyległa do niego zaś całkowicie, stykali się już ciałami, w jej głowie panował tylko i wyłącznie chaos. Nic innego, jeden wielki bałagan, nic nie umiała poskładać w logiczną całość. Nic do siebie nie pasowało. Nie wiedziała dlaczego to zrobił, nie miała żadnych pomysłów i idei. Kiedy już się od siebie oderwali Ewelina z trudem pohamowała wzięcie ogromnego oddechu. Patrzyła tylko nerwowym wzrokiem w ziemię, jakby doszukiwała się w niej odpowiedzi. Mrugała szybko powiekami, jej oddech również przyśpieszył, wyglądała na taką, która miałaby się za chwilę albo rozwrzeszczeć, albo rozpłakać. Po chwili jednak podniosła wzrok na zafascynowanego jej zachowaniem Kevina.
- Co to miało być ? - zapytała zbita z tropu. Była nie zdenerwowana czy smutna lecz zszokowana. Nie spodziewała się takiego zachowania, a już na pewno nie ze strony Kevina. On był ostatnim z potencjalnych kandydatów na jej ukochanego, przynajmniej dla niej samej tak było.
- Pocałunek. - odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem na ustach, wypiął dumnie pierś patrząc na nią z lekka z góry, z lekka pobłażliwie, co z lekka nie podobało się Ewelinie. Założył ręce na klatce piersiowej.
- Wiem, że to był pocałunek. Zapytałam w znaczeniu : dlaczego to zrobiłeś ?! - wzburzyła się dziewczyna. Nie rozumiała prostoty i wiecznego sarkazmu chłopaka, strasznie ją to irytowało. Wyprowadzało wręcz z równowagi.
- Powiedzmy, że chciałem cię lepiej poznać. - powiedział i zaśmiał się cicho. jego śmiech był dziwnie kojący i ładny. Z niewiadomego powodu Ewelina uwielbiała śmiech Kevina.- Nie martw się, to przecież nic nie znaczy. - powiedział niemal natychmiastowo. Ewelina, która przed chwilą się uśmiechnęła nie mogła uwierzyć w słowa, które właśnie padły " nic nie znaczy " .. jak mógł to powiedzieć ? To tak jakby przespał się z nią i powiedział, że to tylko dlatego, bo nie miał czym się zająć w wieczór. Poczuła się urażona. Kevin to wyczuł, automatycznie zaczął interweniować. - Oczywiście ... jeśli chcesz, żeby to coś znaczyło to..
- To co ? - zapytała przerywając mu, wbiła w niego swoje tęczówki, głęboko zaglądając mu w oczy. To było dziwne dla Kevina, spenetrowała go od wewnątrz tym swoim spojrzeniem, chłopak nigdy nie czuł się tak niezręcznie jak w tej chwili. Dziewczyna nie zamierzała mu ustąpić, czekała wytrwale odpowiedzi.
- Nic.. - powiedział zmieszany . Zmarszczył brwi nie wiedząc co ma odpowiedzieć, pierwszy raz nie wiedział jak ma odpowiedzieć.
- No jasne. - powiedziała dziewczyna i spojrzała w ziemię, pokręciła z niedowierzaniem głową i weszła do swojego domu, trzaskając drzwiami.
- Ewelina, poczekaj ! - krzyknął za nią chłopak i westchnął. Obmyślił w sekundzie plan w głowie i zapukał do jej drzwi.
- Nie ma mnie ! - usłyszał w odpowiedzi.
- Ewelina.. - zaczął łagodnie. - przepraszam. - mówił dalej, wiedział, że dziewczyna słyszy. - nie chciałem. - powiedział w końcu, faktycznie pocałunek nie był jednym z najlepszych wyjść awaryjnych. Wcale go przed niczym nie uchronił.
Ewelina otworzyła mu, rozmawianie przez zamknięte drzwi było dla niej szczytem prostactwa.  
- Wiesz co.. ? Wszystko zepsułeś. - powiedziała patrząc na niego, była zła. Kevin spuścił pokornie głowę.
- Tak wiem.. myślałem, że jednak coś między nami drgnie po tym. - mruknął.
- Niby co miało drgnąć ? - zapytała unosząc brwi w górę.
- Nie wiem.. coś.. - powiedział niezrozumiale nawet dla samego siebie, ale w prawdzie tylko to kleiło mu się do ust.
- No jasne, to wszystko wyjaśnia. - powiedziała i przewróciła oczami.
- Hej.. wykonałem pierwszy krok ! - powiedział nabrzmiało . - To i tak wyczyn jak na mnie. - powiedział, zabrzmiało to naprawdę szczerze. Jednak to było wszystko takim złudzeniem.
- Jaki krok, do czego on niby miał być ? - oburzyła się jego odpowiedziami.
- Podobasz mi się, okej !?- krzyknął równie wzburzony. - Nie zamierzam odpuszczać. - powiedział. - Pójdziesz teraz ze mną czy nie ? - uniósł brew, wyczekując odpowiedzi. Ewelina westchnęła cicho. 
- Prowadź. - odparła. Kevin uśmiechnął się dumnie i wyszedł z nią na ulicę, przez którą przeszli i weszli do jego domu. Otworzył przed nią drzwi i zaprowadził do salonu. Na stoliku czekały dwie pizze, napoje a wokoło nich rozstawionych było masę świeczek. 303 świeczki.

piątek, 7 września 2012

~ Choroba wewnętrznego zginięcia.
" Nie domykam furtki.. łatwiej będzie zwiać.." 
- Nigdy nie zastanawiałam się nad sensem swojego istnienia. Ale gdybym jednak to robiła, pewnie doszłabym do wniosku, że nie ma żadnego sensu. - wzruszyła ramionami. - Jestem jak lustro.. zbite. Nawet jeśli uda ci się posklejać odpowiednie kawałki ze sobą, nigdy nie uda ci się zamazać rys, które nie znikną. Nigdy nie będę idealna. - dokończyła i wstała. Wyszła z budynku, w którym była może z miesiąc wcześniej, może dwa. Porozmawiała jednak z tymi ludźmi, spróbowała komuś zaufać. Odezwała się we własnej sprawie i zrozumiała też problemy innych. Niebywałe, że w tak krótkim czasie i po jednej zaledwie rozmowie zrozumiała, że może ufać i rozmawiać. 
Kroczyła teraz wolno ulicami miasta, było dość wcześnie. Jej rodzice oczywiście nie wiedzieli o tym, że ich córka wyszła, a tym bardziej, że odezwała się do kogoś. Ewelina po prostu doszła do wniosku, że nie chce być taka jaka jest. Chce znów odzyskać tamte wesołe 4 lata życia. Bez sensu byłoby całe życie być smutną. Nie wiedziała dlaczego tak nagle dopadły ją pozytywne uczucia i myślenie, ale jak to mówią " lepiej późno niż wcale " . 
Po niedługiej chwili była już przed swoim domem. Machinalnie spojrzała na sąsiedni dom, na przeciwko jej. Spojrzała na wyświetlacz komórki, 8.30. Powinien być w szkole, w końcu dzisiaj zajęcia zaczynały się o ósmej rano. Powinien być. Ale nie był. Nagle ujrzała, że drzwi jego domu uchylają się, po chwili spostrzegła też jego. Szybko odwróciła się do niego tyłem, modląc się by jej nie zauważył. Zmierzyła szybkim krokiem w stronę drzwi. Powtarzając sobie w głowie liczby od jednego do dziesięciu, to zawsze działało na nią kojąco. Jednak tym razem jak na złość nie pomagało.
- Hej Ewelina ! - zawołał za nią Kevin. Dziewczyna ciężko westchnęła i odwróciła się. - Nie w szkole ? - zapytał podchodząc do niej.
- Tak się składa, że nie. - odpowiedziała, dość oschle.
- Długo cię nie widziałem. Coś się stało ? - uniósł brew, z trudem powstrzymując się od uśmiechu, widząc jej ból.
- Musiałam załatwić parę spraw. - powiedziała.
- Nie widziałem jakbyś wychodziła. - dążył dalej, jakby znów próbował na nią naciskać. Dziewczyna to tym razem wyczuła.
- Ze sobą. - dokończyła dobitnie wymawiając słowa. - a Ty ? Dlaczego nie w szkole ? - zapytała.
- Właśnie się wybierałem. - odpowiedział z pewnością w głosie.
- To idź, jesteś już spóźniony. - pośpieszyła go Ewelina tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Chętnie poczekam aż się przygotujesz i pójdziemy razem. - uśmiechnął się zawzięcie, wiedząc, że dziewczyna zorientowała się, że ciekawi go co u niej.
- Nie idę dziś. - powiedziała z przekąsem.
- Chodź, martwią się o ciebie. - powiedział z sarkazmem, uśmiechając się pod nosem. Dziewczyna przewróciła oczami.
- Tak się składa, że od pewnego czasu nie obchodzi mnie kto i dlaczego się o mnie martwi. - ucięła, już odwracając się by wejść do domu. Jednak Kevin nie miał zamiaru na to pozwolić. Miał w zanadrzu jeszcze inną możliwość odkrycia jej, przed nią samą. Kiedy odwróciła się automatycznie złapał ją za ramię i przyciągnął do siebie obejmując w talii. Złożył na jej ustach namiętny pocałunek, nie zważając na to, co sobie pomyśli i co zrobi, czy jej to odpowiada, czy też nie.

środa, 5 września 2012

~ Ból.
Nie poszła dziś do szkoły, nawet nie wyszła z pokoju. Nie spała całą noc. Z nikim nie rozmawiała o tym co się stało zeszłej nocy. Nikomu. Jej rodzice martwili się, ale to nie był pierwszy raz, na pewno też nie ostatni. Ewelina po prostu się znów podłamała. To nie było całkowite załamanie, tylko podłamanie. W pewnym sensie częściowa porażka. Dusza i umysł chcą walczyć, ale ciało i serce nie pozwala. To za wielki ból. Zbyt duże nasilenie negatywnych emocji, napłynęły do jej głowy, ciała, serca, opanowały ją całą. Ale niektóre wewnętrzne organy odpowiadające za uczucia próbują walczyć, próbują odepchnąć ten ból. Ale ona sama nie wie, czy chce, żeby on odszedł. W ostatnim okresie był jej najbliższy. Zaczęła nawet z nim rozmawiać. Nazwała go Pain ( z ang. ból ) . Mówi do niego dzień dobry, dobranoc. Wita i żegna się z nim, on z nią jednak nigdy. Wiele razy próbowała go wygonić, ale on nie dawał za wygraną. Nie pozwalał sobą rządzić i pomiatać, jeśli odchodził, pozostawiał swoich wiernych przyjaciół. Wspomnienia. Dręczyły Ewelinę, z sekundy na sekundę czuła coraz większy narastający smutek. Pulsujący ból. Nicość przepełniała się o jeszcze większą dziurę, pochłaniającą nawet najmniejszy, najdrobniejszy promyk światła. Niszczyła wszystko.
Jeśli wziąć by pod uwagę bardzo krótki czas można byłoby poważnie zastanowić się nad nagłym jej upadkiem. Nad nagłym zamknięciu się samej w sobie. Coś musiało się stać. To od razu było wiadome. Jednak ona nikomu nie chce mówić co. Nikomu nie powiedziała o tym, jakie wspomnienia nawiedziły ją zeszłego wieczora. Jak kompletnie poległa pozwalając sobie na łzy. Jak poddała się, zwyczajnie w świecie poddała. Ale nikt nigdy nie powiedział, że będzie łatwo. Nikt nie obiecywał.
Powoli wstała. Rozejrzała się nieobecnym, tępym wzrokiem po jasnym od słońca pokoju. Spojrzała na łóżko i pościel w nieładzie, potem przeniosła wzrok na torbę z książkami, następnie popatrzyła w okno. Poranek, piękny, radosny poranek zaglądał do jej pokoju, wpuszczając do niego promienie słońca. Powoli podeszła do szyby i wyjrzała przez nią. Jej oczom ukazał się dom. Znajdujący się naprzeciw jej. Patrzyła dokładnie w okno od sypialni swojego sąsiada. Wiedziała, że to jego sypialnia, nie wiedziała skąd, ale była pewna. Poruszyło się tam coś. Ewelina lekko przetarła oczy, podnosząc leniwie ręce i dłonie zaciskając w małe piąstki. Zobaczyła go, jednakże zasłoniła czym prędzej okna jasnymi zasłonami, nie chciała go widzieć. Nie chciała też, żeby on widział ją. Była w krytycznym stanie. Spojrzała na zegarek stojący na szafce nocnej. Było prawie południe, piątkowe, ciepłe i słoneczne południe. Dziewczyna wolnym, leniwym krokiem wyszła z pokoju i zeszła na parter. Kiedy była w kuchni wzięła karton z sokiem pomarańczowym i paczkę chipsów. Miała ochotę nawpychać się tych śmieci, nie chciała teraz jeść płatków, czy tostów, nie wspominając już o jajkach na bekonie. Usiada na kanapie w salonie, owijając się kocem i włączyła telewizor. Patrzyła w jego ekran pustym wzrokiem. Skonsumowała mniejszą część chipsów i popiła sokiem. Odgarnęła leniwie opadające jej na twarz włosy.
- Jesteś słaba. - powiedziała do siebie. Jej głos był cichy i lekko chrypliwy jak i dziewczęco piskliwy. Czuła się jakby już nie żyła. Jakby jakaś jej część odeszła, zniknęła bez śladu. Pozostawiając po sobie jedynie ból i wspomnienia.
Kolejna dziura w jej sercu. Wypełniania się o jeszcze jedną. Pozostawiając jedynie ból.

poniedziałek, 3 września 2012

~ Kłamstwo za kłamstwem.
- Hm.. nie wiem co mam Ci powiedzieć o mojej osobie. Za bardzo nie lubię mówić. - powiedział wzruszając ramionami. Ale nie chciał, żeby pomyślała, że jest prosty, więc zaczął mówić. - Urodziłem się 23 listopada. We Francji, razem z ojcem, matką i siostrą mieszkaliśmy w Paryżu kilka dobrych i szczęśliwych lat. Jednak ja chciałem się usamodzielnić i przeprowadziłem się tutaj. Do Londynu. - pomimo tego, że kłamał i wymyślał na poczekaniu, świetnie mu to szło. Ani jednego małego zająknięcia, niczego. Ewelina nie miała zarzutów ani powodów, żeby mu nie wierzyć.
- Hm, ciekawą masz przeszłość. - powiedziała z lekkim uśmiechem. Kevin natomiast nie chciał być jej dłużny .
- A Ty ? O Tobie też mało wiem. - mruknął.
- Hm, urodziłam się 28 grudnia, mieszkam obecnie z mamą i tatą tutaj, mam małego kotka o imieniu Markucjusz. No nie wiem.. mój brat.. - w tym momencie się zacięła, przed oczami pojawiły się wszystkie sceny gwałtu z dzieciństwa. Kevin wiedział jaki chaos panował w tej chwili w głowie dziewczyny, uśmiechnął się sam do siebie. - Mieszka obecnie u ciotki. Nie utrzymujemy kontaktu.
- Dlaczego ? - zapytał z naciskiem, jakby go coś to obchodziło, ale on chciał ją tylko zranić, zadać ból.
- Bo.. - dziewczyna znów się zacięła, nie chciała mu mówić o tym co zaszło gdy miała pięć lat, po prostu uznała to za zbędną informację towarzyszącą ich znajomości. - Ciocia nalegała. Nie za bardzo dogadywałam się z bratem już za młodo, rodzice uznali, że tak będzie lepiej i jemu i dla mnie. - skleiła coś sensownego. Pewnie inna, przypadkowo nowa poznana osoba uwierzyłaby w jej słowa, jednak Kevin od początku wiedział, że skłamie. Przewidział jej najdrobniejsze słowo. Każde zakłopotanie i smutek w oczach. Wszystko.
- Nie dogadywaliście się ? Jak to ? - zadał kolejne pytanie, by dziewczyna czuła się jeszcze gorzej, by wiedziała, że kończą jej się wymówki i pomysły na kolejne.
- Po prostu. Jak rodzeństwo. - ucięła zwięźle, mając nadzieję, że na tym chłopak zaprzestanie pytań. Jednakże stało się zupełnie odwrotnie.
- Ale każde rodzeństwo miewa kłótnie, co się musiało stać, że Twój brat musiał wynieść się z domu do ciotki ? - spojrzał na nią udawanym, troskliwym spojrzeniem.
- Nie pamiętam.. byłam mała. - Ewelina była dość sprytna, wyminęła pytanie kolejną wymówką, tym razem dotyczącą minionego, pozornie zapomnianego upływu czasu. Jednak pamiętała wszystko. Każde jego zdanie, każdy gest, każde spojrzenie. 
- Rodzice na pewno Ci powiedzieli, pewnie pytałaś nie raz.. - dążył uparcie dalej, jakby oczekiwał, że dziewczyna nagle się przyzna do tego co zaszło tamtej nocy.
- Nie nigdy nie pytałam. - odpowiedziała, była już lekko zdenerwowana tym, że musi się tłumaczyć z przeszłości całkiem obcemu chłopakowi. Kevin wiedział, że powoli doprowadza ją do szału. Jak na razie zaprzestał, ale na pewno wróci do tej rozmowy kiedy nadejdzie odpowiedni czas.
- No dobrze. Rozumiem. - powiedział i wzruszył ramionami.
- Muszę już lecieć, rodzice się pewnie niecierpliwią. - powiedziała i zawróciła w stronę swojego domu. - na razie. - powiedziała i pomachała do niego.
- Na razie. Aha i Ewelina, pozdrów brata, jak się z nim usłyszysz ! - krzyknął za nią z szyderczym uśmiechem i ruszył w przeciwną stronę. Dziewczyna stanęła w miejscu i patrzyła jak wmurowana w chodnik. Zamrugała powiekami i przełknęła ślinę. Po jej policzkach wolno spłynęły gorzkie łzy.

piątek, 31 sierpnia 2012

~ Urok.
Siedziała tak na stole i obserwowała, nie podobał jej się wystrój, przeważały pomarańczowy i żółty - kolory których wręcz nienawidziła. Lubiła za to zieleń i granat. Oczywiście czarny był na pierwszym miejscu. Dziewczyna nie należała do zbyt tolerancyjnych, jednakże w prawdzie mało obchodziło ją co myślą inni i na jej i na inny temat. Wypatrywała Kevina, kiedy zauważyła grupkę dziewczyn, typowych " plastików " , patrzyły się na nią jakby kogoś zabiła. Po chwili zaczęły do siebie szeptać i pokazywać na nią palcem, z rozbawieniem na twarzach. Ewelina tylko prychnęła i odwróciła wzrok. Nie znosiła takiego zachowania. Wstała i po prostu wyszła. Nie martwiła się ani o siebie ani o Kevina. Miała to gdzieś. Nie miała zamiaru patrzeć i pozwalać na obgadywanie jej jakimś pustym, wytapetowanym laleczkom. Bardzo łatwo było wyprowadzić ją z równowagi. Usiadła przy fontannie i wlepiła wzrok w błyszczącą od kolorowych świateł wodę. Przejechała delikatnie palcami po wierzchu wody i uśmiechnęła się smutno.
Kevin zaś w tym czasie nalewał ponczu, kiedy już skończył wrócił na miejsce, w którym jeszcze niedawno siedziała Ewelina. Rozejrzał się w jej poszukiwaniu i odstawił szklanki. Zaczął chodzić po przepełnionej ludźmi sali, wypatrując jej. Jednakże nie widział nigdzie blond głowy, z granatową różyczką. Postanowił, że wyjdzie i sprawdzi przed liceum. Tak też zrobił.
- Dlaczego wyszłaś ? - zapytał i usiadł obok niej.
- A dlaczego Ty wyszedłeś ? - spojrzała na niego ciemnymi niebieskimi tęczówkami.
- Szukałem Cie. - mruknął. - Coś się stało ? - znów padło pytanie przez niego wypowiedziane.
- I znalazłeś. - burknęła i przeniosła wzrok znów na wodę w fontannie. 
- Bardzo się cieszę. - powiedział i uśmiechnął się do niej łobuzersko.
- Ten bal to niewypał. Chcę wrócić do domu. - powiedziała i wstała. Kevin machinalnie również się podniósł.
- Dopiero przyszliśmy. - zaprotestował z wyraźnym rozżaleniem w głosie. - Zostańmy. Chodź, zatańczymy. - chwycił jej dłoń. Ewelina westchnęła cicho. - Chodź.. nie daj się prosić. - uśmiechnął się prosząco. Ewelina chwilę się zastanawiała, ale po głębszym namyśle, stwierdziła, że nic jej się nie stanie jak raz z nim zatańczy.
- No dobrze. Jeden taniec. - powiedziała i ruszyła z nim z powrotem do szkoły. Po chwili byli już w sali balowej. Kevin objął Ewelinę w talii, dziewczyna zaś przytuliła się do niego, oplatając szyję rękoma. Zaczęli tańczyć w rytmie muzyki, wolno i spokojnie. Na sali słychać było tylko muzykę, żadnych szeptów i innych ludzi. A może tylko oni słyszeli wyłącznie muzykę ? Ewelina zamyśliła się. Nie wiedziała dlaczego czuje się przy nim tak dobrze, nie jest skrępowana i zdenerwowana. Jest po prostu sobą. Nie musi udawać miłej i ciągle się na siłę uśmiechać. Przy nim potrafi się szczerze uśmiechnąć, czy zaśmiać. Znała go naprawdę bardzo, bardzo krótko. Praktycznie nic o nim nie wiedziała i na dodatek nie było jej to do szczęścia wcale potrzebne. Jednakże czuła lekką niepewność co do jego pokojowych zamiarów. Nie spotkała jeszcze człowieka, który byłby tak bezinteresownie zainteresowany upiększaniem jej czasu. A Kevin się starał, robił wszystko, żeby dziewczyna go polubiła. Postawił na swój nienaganny wygląd i duszę romantyka. Które najprawdopodobniej się sprawdzały. Bo Ewelina postanowiła dać mu szansę i zaufać. Nie wiedziała jeszcze wtedy, że popełni największy błąd w swoim życiu. 
Tańczyli tak przytuleni do siebie, Kevin napajał się zapachem perfum i włosów Eweliny, była to mieszanka róży i bodajże fiołków, piękna kombinacja. W każdym razie jemu podobała się szaleńczo. Sam skropił się wodą kolońską, była niegdyś jego ojca. Ale teraz wszystko spadło na niego, i nie narzekał. W prawdzie podobało mu się życie w samotności, mógł robić co chciał, niczego mu nie brakowało. W prawdzie to nie, była rzecz, której nigdy nie zaznał chociaż chciał. Miłość. Nie znał tego uczucia, było mu całkowicie obce. Nie wiedział nawet jak rozpoznaje się zakochanie czy zauroczenie.
Po chwili piosenka się skończyła i zabrzmiały znów dźwięki dyskotekowe.Kevin i Ewelina odsunęli się od siebie.
- Dziękuję. - powiedział.
- Niby za co ? - dziewczyna uniosła brwi, w wyraźnej niewiedzy.
- Za to, że przyszłaś ze mną na bal, za to, że zatańczyłaś ze mną. - powiedział i posłał jej ciepły, wdzięczny uśmiech. - Nie będę Cie już zatrzymywał. - powiedział. Ewelina się zastanowiła. 
- To chodź ze mną. - powiedziała.
- Gdzie ? - zapytał. Dziewczyna wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się lekko, ale wesoło.
- Gdziekolwiek. - mruknęła i spojrzała na niego pytająco, wyczekując odpowiedzi.
- No dobrze. Jestem strasznie głodny, może dasz się wyciągnąć do restauracji ? - zaproponował.
- Ja w prawdzie też nic nie jadłam. Chodźmy. - powiedziała z delikatnym uśmiechem i wyszła z nim przed szkołę. Po chwili oboje ruszyli w stronę włoskiej restauracji " bella vita " . 
- Kevin ? - zapytała.
- Tak ? - spojrzał na nią.
- Opowiedz mi coś o sobie. Nie znam Cię prawie.. - poprosiła patrząc na niego. Kevina przeszedł niemiły dreszcz, nie spodziewał się, że o to zapyta. Nie wiedział jak ma skłamać. Wziął głęboki wdech i wbił w nią swoje tęczówki ...

czwartek, 30 sierpnia 2012

~ Bal.
" Wszystko dzieje się tak szybko." - pomyślała Ewelina w drodze do szkoły, nie poszła na autobus, nie poprosiła także rodziców, żeby ją podwieźli. Niczego tak nie pragnęła jak iść samej i myśleć. To działało na nią kojąco. Uspokajało ją. Pogrążyła się więc we własnej, zamotanej i przepełnionej myślami głowie. Setki pytań związanych z przeszłością nasuwały się jej pod myśl. Setki pytań z brakiem odpowiedzi. Setki odpowiedzi, nie pasujących do żadnego pytania. Jeden wielki harmider. Zastanawiała się czy dobrze zrobiła przystając na propozycję Kevina i czy nie będzie żałować. W końcu miała już siedemnaście lat, dziewczyny w jej wieku robią naprawdę różne rzeczy. Ale ona od początku nauki była oschła, krnąbrna i zimna. Jak lodowiec. Jeden wielki lodowiec, przykryty dodatkowymi murami, ciężkimi do złamania, do otworzenia.Jej rozmyślenia przerwał męski głos, dobiegający zza jej pleców.
- Potowarzyszyć Ci ? - zapytał Kevin. Ewelina wywróciła oczami jeszcze zanim się odwróciła, wiedziała, że to on. I nienawidziła w ludziach tej sztucznej uprzejmości. Odwróciła się i prześwidrowała go wzrokiem.
- Czemu nie poszedłeś na autobus szkolny ? - zapytała unosząc brew. Rozmawiała z nim jakby od niechcenia.
- Nie odpowiadaj pytaniem, na pytanie. - uśmiechnął się do niej szarmancko.
- Jeśli chcesz, możesz iść obok. - mruknęła i znów ruszyła ulicą nr 56, prowadzącą do ich liceum.
- Ale to była propozycja. - ruszył za nią. - Nie musisz na nią przystawać. - powiedział i posłał jej uroczy uśmiech.
- Nie ma sprawy, przeżyję. - ucięła.
- Gotowa na bal ? - zapytał po chwili z wciąż tym samym uśmieszkiem na ustach.
- Tak jakby. - odpowiedziała i spojrzała przed siebie. Swoimi tęczówkami, o bardzo rzadkiej barwie, spotykanej u kobiet. Oczy w kolorze pochmurnego nieba. Kevin spojrzał na nią, jego uśmiech powiększył się. - Dlaczego ciągle się szczerzysz ? - zapytała zażenowana i przeniosła na niego swój wzrok.
- Mam wyglądać tak jak Ty ? Ciągle naburmuszony i zły na cały świat ? - uniósł brwi i zaśmiał się. Ewelina się wyraźnie oburzyła.
- Nie jestem naburmuszona i zła ! - zaprotestowała niemal od razu. Kevin tylko wywrócił oczami.
- Właśnie, że jesteś. - wiedział co mówi i miał stuprocentową rację. Ewelina nie należała do nazbyt uśmiechniętych i cieszących się życiem. Była dokładnie taka jaką ją opisał. Naburmuszona i wiecznie zła na cały świat, no ale cóż, czego innego można oczekiwać od zgwałconej dziewczyny ?
- Wiesz co ? Dupek z Ciebie i tyle. - skomentowała to, ale na jej twarzy pojawił się mały, malutki uśmiech rozbawienia. Kevin się zaśmiał.
- Widziałem to ! uśmiechnęłaś się ! Nie wymigasz mi się teraz. - pokazał palcem na jej usta i zaśmiał się wesoło. Dziewczyna przeniosła na niego swój wzrok i również się zaśmiała. Pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna się szczerze zaśmiała. To był naprawdę spory wyczyn.
***
Ewelina stała przed lustrem w czarno-granatowej sukience i balerinach. Włosy wyprostowała i rozpuściła. Wsadzając w nie tylko ciemną różyczkę. Nie miała na sobie wiele makijażu, szczerze mówiąc miała pomalowane tylko rzęsy i usta, na intensywnie malinowy kolor. Westchnęła widząc swoje odbicie, przyglądała się tej dziewczynie w lustrze. Była obca.
***
Kevin był już gotowy, skropił się swoimi najładniejszymi perfumami. Zbliżała się godzina siódma. Nałożył trampki , zgarnął telefon oraz portfel i wyszedł. Przeszedł przez ulicę i po chwili był na werandzie domu o numerze 88 . Zadzwonił. Otworzył mu ojciec Eweliny.
- Witaj młodzieńcze. - posłał mu uśmiech i wpuścił do środka.
- Zastałem Ewelinę ? - zapytał pana Deathcliffe. - Byłem z nią umówiony.
- Tak, za chwilę przyjdzie. - powiedział mężczyzna. - Ewelina ! Kevin już jest ! - krzyknął i po chwili ich oczom ukazała się dziewczyna. Kevin ledwo się powstrzymał od otworzenia ust z zachwytu. Naprawdę zrobiła na nim ogromne wrażenie. Zeszła po schodach i stanęła obok Kevina, nerwowo zaciskając dłonie na małej torebce.
- Gotowa.. - powiedziała tylko. - Na razie, tato. - przytuliła ojca i wyszła z Kevinem.
- Pięknie wyglądasz . - powiedział chłopak i spojrzał na nią. Tym razem mówił prawdę.
- Dziękuję. - mruknęła.
Po niedługiej chwili doszli na bal. Wchodząc do szkoły zrobiono im zdjęcie, na którym zapewne wyszli komicznie. Kevin zrobił śmieszną minę, a Ewelina otworzyła usta, jakby zobaczyła coś strasznego. Po czym oboje się roześmiali i poszli dalej. Weszli do środka. Grała imprezowa muzyka, Ewelina rozejrzała się wokół, ujrzała zakochane pary, całujące się, obejmujące i wywróciła oczami.
- Rzygam tęczą jak takich widzę. - powiedziała sucho. Kevin kiwnął głową przyznając jej rację.
- Dla mnie mogą iść nawet do łózka, bylebym nie musiał tego oglądać. - powiedział i wzruszył ramionami. - Pójdę po poncz. - powiedział i zniknął gdzieś w tłumie uczniów. Ewelina skinęła do niego głową i usiadła na jednym ze stołów, nie zważając na to, co sobie pomyślą inni. Obserwowała wystrój sali.

środa, 29 sierpnia 2012

~ Wielki znak zapytania.
- Przywitać ? Nie mogłeś przywitać się ze mną w szkole ? - zapytała Ewelina unosząc brwi w geście niezrozumienia. Była całkowicie zbita z tropu.
- Tak się składa, że nie. W czasie przerwy nie mogłem Cię nigdzie znaleźć. - usprawiedliwił się.
- Od tego są także lekcje. - dążyła dalej, jakby był w tym jakiś głębszy sens. Wcale go nie było. Kevin znał odpowiedź na każde pytanie. Potrafił tak precyzyjnie obmyślić kłamstwo, że jego rozmówca nawet nie zorientowałby się, że został oszukany. Ludzie machinalnie wierzą mu. Bez względu na to co powie.
- Nie chciałem wpaść. Nauczyciele są surowi. - powiedział i posłał jej tryumfalny uśmiech. Wiedział, że tą dyskusję wygrał on. Jak zawsze. Na twarzy Eweliny pojawił się mały grymas. Patrzyła na niego w milczeniu, nie wiedząc do końca co ma po tym wszystkim myśleć bądź mówić.
- A więc co ? Przyszedłeś. Przywitałeś się. - powiedziała obojętnie i wzruszyła ramionami. - Załatwiłeś wszystko. Czegoś jeszcze oczekujesz ? Ja mam może oczekiwać ? - patrzyła na niego pytającym wzrokiem. Była kompletnie zbita z tropu. Kevin chwilę dumał po czym kolejny raz uśmiechnął się.
- Przy zwykłym " cześć " nie za bardzo da się poznać człowieka, nieprawdaż ? - odpowiedział jej pytaniem na pytanie.
- Jeśli chcesz mnie poznać, nie masz na co liczyć. - mruknęła z niezadowoleniem. Nienawidziła zawierać nowych znajomości, nienawidziła mówić, nienawidziła siebie. Kevin widząc jej upór zaśmiał się cicho.
- Ewelina, tak ? - zapytał po chwili. Dziewczyna skinęła twierdząco głową. Chłopak dobrze wiedział jak ma na imię, wszystko o niej wiedział, nawet jaką miała na sobie dziś bieliznę. - Zastanawiałem się, czy byś nie zechciała towarzyszyć mi na balu z okazji rozpoczęcia nowego roku, z nowymi ludźmi. - powiedział wprost, ale w jego głosie było słychać delikatną niepewność. Przeszywała się pomiędzy niektórymi słowami, przed chwilą przez niego wypowiedzianymi. Ewelina uniosła jedną brew zaskoczona, nie wiedziała co ma odpowiedzieć.
- Na bal ? Z Tobą ? - wykrzywiła usta w jeszcze większym rozgoryczeniu. - Wcale Cię nie znam.
- Czy to nie byłaby świetna okazja ? - zapytał i uśmiechnął się do niej szarmancko. Nie miał zamiaru odpuścić. W zasadzie kiedy usłyszał o balu, pomyślał, że nie pójdzie, ale okazało się być inaczej. Kiedy wypatrzył świeże mięso, zadecydował przemęczyć się w gronie niewartych jego najmniejszej uwagi parszywych imitacji życia, zwanych dzisiaj ludźmi. - To jak ? - ponowił propozycję. Ewelina wahała się z odpowiedzią, nie miała iść na ten bal, miała okazać swój jakże wielki protest właśnie nieobecnością.
- O siódmej. - powiedziała sucho. - Nie wkładaj garnituru. - dopełniła się. Była oschła, taka zresztą była z natury. Chłopak uśmiechnął się i z dumą wypiął pierś.
- Do zobaczenia. - powiedział i wyszedł, pożegnał się z jej rodzicami. Po niedługim czasie znalazł się w swoim domu. Ewelina stała przyglądając się ziemi, która nie wydawała się dla niej ciekawa. Zastanawiała się co włoży na ten cały bal. Miał być jutro. A to bardzo mało czasu, żeby cokolwiek wybrać. Zajrzała więc do ogromnej szafy. Ujrzała tam wiele sukienek, ale przecież nie poszłaby w sukience. Na pewno nie w takiej, które kupowała jej mama. Znalazła jednak śliczną, krótką sukienkę, była czarno-granatowa. Przepiękna, Bardzo krótka i skromna. Czarna halka  , obszyta granatową koronką, średniej wielkości dekolt. Idealna wprost dla Eweliny. Znalazła również buty. Czarne baleriny z granatowymi perełkami na czubkach butów. Wszystko do siebie idealnie pasowało. Włosy miała zamiar rozpuścić. Jednakże to wszystko czekało na nią jutro , po zajęciach szkolnych.
***
Kevin wszedł do domu, w nieludzko szybkim tempie znalazł się w garderobie, wyciągnął czarne, męskie dżinsy i równie czarną koszulę. Elegancko. Pomyślał. Po mojemu. Pomyślał znów i położył to na krześle, wyciągnął także czarne trampki conversy i postawił je obok krzesła. Był po dzisiejszym dniu niebywale zmęczony. Wziął szybki prysznic i padł na łóżko, jak zabity od razu zasypiając.

wtorek, 28 sierpnia 2012

~ Nigdy nie mów nigdy.
- Mam na imię Ewelina, mam siedemnaście lat, mieszkam tutaj, przy ulicy Yellow Street 88. Co zrobiłam innym ? Hm, wiele i złego i dobrego, ale kogo to specjalnie obchodzi ? - zaśmiała się dziewczęco, ale w jej głosie było słychać rozgoryczenie.
- Nas obchodzi. - powiedział mężczyzna. Ewelina była na terapii grupowej, dla osób, które próbowały popełnić samobójstwo oraz zadawały z premedytacją ból innym. - Otwórz się, słonko. Nikt Cię tu nie skrzywdzi. - mówił łagodnym i uspokajającym głosem, starając się być delikatnym. Ewelina natomiast uważała inaczej, myślała, że ludzie, wszyscy ludzie chcą ją skrzywdzić. Nie chcą jej dobra, tylko zarobić te pieniądze " pomagając " na terapiach dla nastolatków z problemami. Tak uważała Ewelina.
- Muszę iść. - powiedziała i zgarnęła torbę, wychodząc z sali, potem z budynku. Narzuciła kaptur na blond głowę, włosy miała bardzo długie i jasne. Włożyła czarno zielone słuchawki do uszu i puściła swoją ulubioną piosenkę. Nie wiedziała dlaczego wszyscy chcą jej krzywdy, nie ufała nawet własnej rodzinie. Wpadła na nadzwyczajny pomysł. Zmieni się. Przestanie nękać ludzi, przestanie uprzykrzać życie innym, będzie lepsza. A w każdym razie się postara.
***
Kevin wszedł do pustego, ogromnego domu, rzucił plecak na podłogę i zdjął niechlujnie buty, które także pozostawił przy drzwiach. Od razu poszedł do swojego pokoju, mieszkał sam. Rodzice zostawili mu spory majątek, a raczej matka. Ojca i siostrę zabił w wieku piętnastu lat. Chwycił komórkę i zamówił pizzę. Pomimo iż nie odżywiał się bardzo niezdrowo był szczupły, dobrze zbudowany, przystojny. Włosy kruczoczarne, brązowe tęczówki, wysoki. Urodę odziedziczył po zmarłym już ojcu. Usiadł w fotelu i spojrzał w okno, mieszkał na ulicy Yellow Street 87, niedawno się wprowadził. Sam. Siedział i myślał o uczennicy, którą poznał a raczej przejrzał dziś rano, w szkole. Zastanawiał się czy chce ją zniszczyć. W końcu nic mu nie zrobiła, jednakże okazała się bardzo ciekawym celem. Nagle patrząc tak w okno ujrzał ową dziewczynę, Ewelinę. Widział jak wchodzi do swojego domu, dokładnie na przeciwko jego. To była niepowtarzalna okazja, by ją lepiej poznać.Wiedział już co ma zrobić. Wpadł na cudowny pomysł.
***
- Dlaczego znowu stamtąd uciekłaś ?! Przecież oni próbują Ci tylko pomóc ! Bo ja nie daję rady. - powiedziała załamana pani Deathcliffe, Amanda. Matka Eweliny. Dziewczyna zaś stała patrząc na nią bez skrupułów.
- Oni nie chcą mi pomóc. - mruknęła zrezygnowana. - Nie pójdę tam więcej, nie jestem wariatką. - ucięła krótko i pobiegła do swojej sypialni. Jej matka jak i ojciec nie wiedzieli już co mają robić, wszystko legło w gruzach kiedy Ewelina próbowała popełnić samobójstwo, było to dokładnie 13 sierpnia 2004 roku, kiedy miała 10 lat. Jej brat ponownie próbował ją zgwałcić. Ponownie, ten sam scenariusz, to samo miejsce, on. Dziewczyna znów została przywiązana do krzesła, tym razem w gwałcie uczestniczyli także koledzy Oskara, bez jakichkolwiek pohamowań rozebrał ją, naśmiewał się przy swoich przyjaciołach, oni robili zdjęcia, weszło to do internetu. Ewelina się załamała, matka zobaczyła ją w kuchni, z wielką raną w brzuchu, wbijając sobie nóż dziewczyna nie miała tyle siły, żeby skutecznie uszkodzić układ i zakłócić pracę organizmu. Przeżyła. Operacja w której brała udział powiodła się. Tymczasem Oskar mieszka obecnie u ciotki Judith. Utrzymuje kontakt jedynie z mamą i ojcem. Ewelina nie rozmawiała z nim od jedenastych urodzin. Od sześciu lat. Przez całe swoje życie nie miała żadnego chłopaka, nie pozwalała się dotknąć, nie chciała mieć przyjaciół, nie chciała nikogo. Zamknęła się w sobie i utopiła we własnej egzystencji. Zagubiła w swoich wspomnieniach. Nie potrafiła poradzić sobie z tak wielką porażką jak ulegnięcie gwałtu przez własnego rodzonego brata. Nie powinna tego pamiętać ze względu na młody wiek, w końcu miała wtedy 5 lat. Jednak wszystko pamięta, każdy drobniutki szczegół. Wszystko.W domu państwa Deathcliffe zabrzmiał ich własny dzwonek do drzwi. Otworzyła Pani Deathcliffe .
- W czym mogę pomóc, kochaniutki ? - zapytała ciepło kobieta.
- Interesuję mnie pewna dziewczyna. Najprawdopodobniej to pani siostra, mówię o Ewelinie. - powiedział szarmancko, dobrze wiedział, że kobieta, która otworzyła mu drzwi była matką dziewczyny, ale wiedział też, że kobiety lubią komplementy.
- Ach, mówisz o mojej córce ? - uśmiechnęła się do niego rozbawiona jego dedukcją. - Jest na górze. Trzecie drzwi na prawo. - powiedziała i na jej twarzy pojawił się znów ciepły uśmiech. Chłopak również odwzajemnił jej uśmiech i ruszył w wyznaczone miejsce. Wszedł do pokoju dziewczyny bez pukania.
- Niespodzianka. - powiedział i uśmiechnął się zawadiacko. Ewelina była w szoku, nie spodziewała się nikogo, a tym bardziej Kevina.
- Co Ty tu robisz ? - zapytała zdziwiona.
- Zauważyłem, że mieszkasz na przeciwko mnie. Wpadłem się przywitać. - powiedział, uśmiech z jego twarzy nie znikał. Kevin knuł coś poważniejszego, miał w głowie obmyślony cały zdradziecki plan. A Ewelina z pewnością przystałaby na jego wszystkie kłamstwa. W zasadzie.. już przystała.

niedziela, 26 sierpnia 2012

~ Zetknięcie oczu.
Ewelina pojawiła się w drzwiach szkolnych, była na styk, nie lubiła przychodzić za wcześnie, ani za późno, była co do sekundy punktualnie. Usiadła w ostatniej ławce, prześwidrowała wzrokiem każdą postać, zatrzymując się na ciemnowłosym chłopaku, siedział tuż obok niej, patrzyła na niego pewnie. Nie obchodziło jej czy może mu to przeszkadzać, czy może czuł się speszony, chociaż na takiego nie wyglądał. Nauczyciel właśnie czytał listę obecności, więc dziewczyna miała okazję do poznania jego godności.
Zbliżył się numer trzeci.
- Ewelina Deathcliffe ? - zabrzmiał masywny głos nauczyciela.
- Obecna. - powiedziała dziewczęcym i delikatnym głosem unosząc kącik ust w górę. Przeszły kolejne numery a chłopak nie odzywał się. Ewelina powoli się niecierpliwiła, nie należała bowiem do osób nazbyt cierpliwych i tolerancyjnych.
- Kevin Wheller ? - znów głos nauczyciela.
- Obecny. - powiedział chłopak, siedzący obok Eweliny. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem zapisując na rogu jednej z kartek notesu nazwisko, imię zapamiętała. Chłopak przeniósł tęczówki, czarne jak smoła tęczówki na nią. Kiedy i ona na niego spojrzała chłopak przybrał kamienny wyraz twarzy, doszedł do wniosku, że ta dziewczyna ma w sobie duży potencjał, czego na pierwszy rzut oka nie widać. Zawsze uważał, że blondynki są głupie, Ewelina była blondynką. Chłopak rządził się stereotypami, ale tylko dlatego, że niektóre z nich sprawiały przykrość innym. A on lubił zadawać ból. Jednak na starcie wiedział, że ona nie będzie łatwym celem. Przepenetrował umysł każdego w tej klasie, w tym i jej, niestety tu wystąpił mały problem. Komplikacje, jest silna. Pomyślał i poczuł się rozzłoszczony. Dziewczyna patrzyła na niego pewnie, prosto w oczy. Wyglądało to na wyzwanie, rzuciła mu wyzwanie. W jej oczach malowała się żądza wygranej. Chłopak zaś dalej penetrował jej przeszłość, doszedł do piątego roku życia, zobaczył wszystko co przeszła i bardzo zdziwił się, zobaczył coś, z czym jeszcze do tej pory się nie napotkał. Tak, to było dziwne, nawet sam trochę się wystraszył. Wiedział, że gdyby miał ją zranić na tyle, żeby wygrać musiałby naruszyć jej spokój intymny i po prostu zgwałcić. To była jego strategia.
~ Ewelina.
Jeśli wziąć pod uwagę wszystko co mi zrobiono a co ja sama zrobiłam to jestem tu o wiele bardziej poszkodowana. I nie usprawiedliwiam się. Po prostu tak jest. Zostałam zgwałcona już kiedy miałam 5 lat, myślisz, że to miłe uczucie ? Zostać brutalnie rozebranym, przywiązanym do krzesła i bez litości ani jakichkolwiek skrupułów zgwałconym. Przez własnego brata.. Własnego, rodzonego brata. Nigdy nie przeżyłam po raz drugi czegoś takiego i nie życzę tego również nikomu, nawet najgorszemu wrogowi. Wybaczyłam mu. Wybaczyłam Oskarowi, ale to, że przebaczyłam, nie znaczy wcale, że zapomniałam. O nie, pomimo młodego wieku, w którym byłam kiedy to się stało nigdy nie zapomnę jego miny, jego gestów i słów. Byłam za mała i za bezbronna, żeby w jakiś sposób mu się wyrwać czy unieszkodliwić go. Po prostu siedziałam, pozwalałam mu na ten gwałt. Nie wiem dlaczego to zrobił, do tej pory nie wiem. I w zasadzie wcale nie potrzebuję tej wiedzy. Nie chcę jej, boję się, że gdy się dowiem te uczucie bólu i porażki wróci. Teraz też czasem wraca, ale teraz mam siedemnaście lat, mogłabym obronić własne ciało przed kolejnym atakiem na mnie i na moją intymność. Jednakże nie potrafię obronić innych przede mną. Nie umiem panować nad emocjami i ciałem, błądzę we własnej egzystencji. Zrobiłam dużo złych rzeczy, ale skoro jego nie ukarano za to co zrobił mnie, to dlaczego i jakim prawem mnie mogą karać za to co zrobiłam innym. I co jeszcze zrobię. Mam wielkie plany na przyszłość. Jutro nowa szkoła, nowi ludzie, nowi nauczyciele. Nowe ofiary. 

~ Kevin.
Tak, oto i ja, nie widzę w sobie nic nadzwyczajnego, ale wiem, że Ty widzisz. - uśmiechnąłem się pod nosem. - Zdecydowanie widzisz, myślisz, że ja o tym nie wiem, że może uda Ci się ukryć swój podziw wobec mej osoby. Że może jednak się nie domyślę. A jednak. Wiem wszystko. O Tobie, o Twojej rodzinie, o przyjaciołach.. Wiem kiedy skoczysz nawet jeśli Ty jeszcze tego nie wiesz. Taki już jestem i Ci to odpowiada, bo nie masz najmniejszej władzy ani nade mną ani nad tym co robię. Zdziwisz się, nie masz nawet władzy nad samym sobą. Wstajesz rano, bierzesz prysznic, jesz śniadanie i idziesz do tej nudnej pracy czy nudnej szkoły, ale o tym nie mówią w głównym wydaniu wiadomości. Doszło do tego, że nawet ludzie z telewizji często oglądają telewizję. I na co oni tak patrzą ? Właśnie na takich jak ja. - powiedziałem z pełną świadomością swoich słów. Przede mną siedziała moja matka. Zszokowana moimi słowami, ale to właśnie ona doprowadziła mnie do takiego stanu. To wszystko jej wina i ona o tym wie. Ona jest winna. Winna wszystkiemu. Winna temu, że zabiłem czternaście osób w moim liceum. Winna temu, że zabiłem ojca i siostrę. Nie zabiłem jej celowo, żeby do końca życia przeżywała piekło, żeby się obwiniała. Bo przecież jest winna. - Boisz się. - powiedziałem dobitnie i zabrali mnie z powrotem do celi. Matka chwilę siedziała na krześle wpatrując się pustym wzrokiem w stolik, wiedziałem, że tak jest. Dlaczego ? To bardzo proste. Ja wiem wszystko.