czwartek, 30 sierpnia 2012

~ Bal.
" Wszystko dzieje się tak szybko." - pomyślała Ewelina w drodze do szkoły, nie poszła na autobus, nie poprosiła także rodziców, żeby ją podwieźli. Niczego tak nie pragnęła jak iść samej i myśleć. To działało na nią kojąco. Uspokajało ją. Pogrążyła się więc we własnej, zamotanej i przepełnionej myślami głowie. Setki pytań związanych z przeszłością nasuwały się jej pod myśl. Setki pytań z brakiem odpowiedzi. Setki odpowiedzi, nie pasujących do żadnego pytania. Jeden wielki harmider. Zastanawiała się czy dobrze zrobiła przystając na propozycję Kevina i czy nie będzie żałować. W końcu miała już siedemnaście lat, dziewczyny w jej wieku robią naprawdę różne rzeczy. Ale ona od początku nauki była oschła, krnąbrna i zimna. Jak lodowiec. Jeden wielki lodowiec, przykryty dodatkowymi murami, ciężkimi do złamania, do otworzenia.Jej rozmyślenia przerwał męski głos, dobiegający zza jej pleców.
- Potowarzyszyć Ci ? - zapytał Kevin. Ewelina wywróciła oczami jeszcze zanim się odwróciła, wiedziała, że to on. I nienawidziła w ludziach tej sztucznej uprzejmości. Odwróciła się i prześwidrowała go wzrokiem.
- Czemu nie poszedłeś na autobus szkolny ? - zapytała unosząc brew. Rozmawiała z nim jakby od niechcenia.
- Nie odpowiadaj pytaniem, na pytanie. - uśmiechnął się do niej szarmancko.
- Jeśli chcesz, możesz iść obok. - mruknęła i znów ruszyła ulicą nr 56, prowadzącą do ich liceum.
- Ale to była propozycja. - ruszył za nią. - Nie musisz na nią przystawać. - powiedział i posłał jej uroczy uśmiech.
- Nie ma sprawy, przeżyję. - ucięła.
- Gotowa na bal ? - zapytał po chwili z wciąż tym samym uśmieszkiem na ustach.
- Tak jakby. - odpowiedziała i spojrzała przed siebie. Swoimi tęczówkami, o bardzo rzadkiej barwie, spotykanej u kobiet. Oczy w kolorze pochmurnego nieba. Kevin spojrzał na nią, jego uśmiech powiększył się. - Dlaczego ciągle się szczerzysz ? - zapytała zażenowana i przeniosła na niego swój wzrok.
- Mam wyglądać tak jak Ty ? Ciągle naburmuszony i zły na cały świat ? - uniósł brwi i zaśmiał się. Ewelina się wyraźnie oburzyła.
- Nie jestem naburmuszona i zła ! - zaprotestowała niemal od razu. Kevin tylko wywrócił oczami.
- Właśnie, że jesteś. - wiedział co mówi i miał stuprocentową rację. Ewelina nie należała do nazbyt uśmiechniętych i cieszących się życiem. Była dokładnie taka jaką ją opisał. Naburmuszona i wiecznie zła na cały świat, no ale cóż, czego innego można oczekiwać od zgwałconej dziewczyny ?
- Wiesz co ? Dupek z Ciebie i tyle. - skomentowała to, ale na jej twarzy pojawił się mały, malutki uśmiech rozbawienia. Kevin się zaśmiał.
- Widziałem to ! uśmiechnęłaś się ! Nie wymigasz mi się teraz. - pokazał palcem na jej usta i zaśmiał się wesoło. Dziewczyna przeniosła na niego swój wzrok i również się zaśmiała. Pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna się szczerze zaśmiała. To był naprawdę spory wyczyn.
***
Ewelina stała przed lustrem w czarno-granatowej sukience i balerinach. Włosy wyprostowała i rozpuściła. Wsadzając w nie tylko ciemną różyczkę. Nie miała na sobie wiele makijażu, szczerze mówiąc miała pomalowane tylko rzęsy i usta, na intensywnie malinowy kolor. Westchnęła widząc swoje odbicie, przyglądała się tej dziewczynie w lustrze. Była obca.
***
Kevin był już gotowy, skropił się swoimi najładniejszymi perfumami. Zbliżała się godzina siódma. Nałożył trampki , zgarnął telefon oraz portfel i wyszedł. Przeszedł przez ulicę i po chwili był na werandzie domu o numerze 88 . Zadzwonił. Otworzył mu ojciec Eweliny.
- Witaj młodzieńcze. - posłał mu uśmiech i wpuścił do środka.
- Zastałem Ewelinę ? - zapytał pana Deathcliffe. - Byłem z nią umówiony.
- Tak, za chwilę przyjdzie. - powiedział mężczyzna. - Ewelina ! Kevin już jest ! - krzyknął i po chwili ich oczom ukazała się dziewczyna. Kevin ledwo się powstrzymał od otworzenia ust z zachwytu. Naprawdę zrobiła na nim ogromne wrażenie. Zeszła po schodach i stanęła obok Kevina, nerwowo zaciskając dłonie na małej torebce.
- Gotowa.. - powiedziała tylko. - Na razie, tato. - przytuliła ojca i wyszła z Kevinem.
- Pięknie wyglądasz . - powiedział chłopak i spojrzał na nią. Tym razem mówił prawdę.
- Dziękuję. - mruknęła.
Po niedługiej chwili doszli na bal. Wchodząc do szkoły zrobiono im zdjęcie, na którym zapewne wyszli komicznie. Kevin zrobił śmieszną minę, a Ewelina otworzyła usta, jakby zobaczyła coś strasznego. Po czym oboje się roześmiali i poszli dalej. Weszli do środka. Grała imprezowa muzyka, Ewelina rozejrzała się wokół, ujrzała zakochane pary, całujące się, obejmujące i wywróciła oczami.
- Rzygam tęczą jak takich widzę. - powiedziała sucho. Kevin kiwnął głową przyznając jej rację.
- Dla mnie mogą iść nawet do łózka, bylebym nie musiał tego oglądać. - powiedział i wzruszył ramionami. - Pójdę po poncz. - powiedział i zniknął gdzieś w tłumie uczniów. Ewelina skinęła do niego głową i usiadła na jednym ze stołów, nie zważając na to, co sobie pomyślą inni. Obserwowała wystrój sali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz