środa, 29 sierpnia 2012

~ Wielki znak zapytania.
- Przywitać ? Nie mogłeś przywitać się ze mną w szkole ? - zapytała Ewelina unosząc brwi w geście niezrozumienia. Była całkowicie zbita z tropu.
- Tak się składa, że nie. W czasie przerwy nie mogłem Cię nigdzie znaleźć. - usprawiedliwił się.
- Od tego są także lekcje. - dążyła dalej, jakby był w tym jakiś głębszy sens. Wcale go nie było. Kevin znał odpowiedź na każde pytanie. Potrafił tak precyzyjnie obmyślić kłamstwo, że jego rozmówca nawet nie zorientowałby się, że został oszukany. Ludzie machinalnie wierzą mu. Bez względu na to co powie.
- Nie chciałem wpaść. Nauczyciele są surowi. - powiedział i posłał jej tryumfalny uśmiech. Wiedział, że tą dyskusję wygrał on. Jak zawsze. Na twarzy Eweliny pojawił się mały grymas. Patrzyła na niego w milczeniu, nie wiedząc do końca co ma po tym wszystkim myśleć bądź mówić.
- A więc co ? Przyszedłeś. Przywitałeś się. - powiedziała obojętnie i wzruszyła ramionami. - Załatwiłeś wszystko. Czegoś jeszcze oczekujesz ? Ja mam może oczekiwać ? - patrzyła na niego pytającym wzrokiem. Była kompletnie zbita z tropu. Kevin chwilę dumał po czym kolejny raz uśmiechnął się.
- Przy zwykłym " cześć " nie za bardzo da się poznać człowieka, nieprawdaż ? - odpowiedział jej pytaniem na pytanie.
- Jeśli chcesz mnie poznać, nie masz na co liczyć. - mruknęła z niezadowoleniem. Nienawidziła zawierać nowych znajomości, nienawidziła mówić, nienawidziła siebie. Kevin widząc jej upór zaśmiał się cicho.
- Ewelina, tak ? - zapytał po chwili. Dziewczyna skinęła twierdząco głową. Chłopak dobrze wiedział jak ma na imię, wszystko o niej wiedział, nawet jaką miała na sobie dziś bieliznę. - Zastanawiałem się, czy byś nie zechciała towarzyszyć mi na balu z okazji rozpoczęcia nowego roku, z nowymi ludźmi. - powiedział wprost, ale w jego głosie było słychać delikatną niepewność. Przeszywała się pomiędzy niektórymi słowami, przed chwilą przez niego wypowiedzianymi. Ewelina uniosła jedną brew zaskoczona, nie wiedziała co ma odpowiedzieć.
- Na bal ? Z Tobą ? - wykrzywiła usta w jeszcze większym rozgoryczeniu. - Wcale Cię nie znam.
- Czy to nie byłaby świetna okazja ? - zapytał i uśmiechnął się do niej szarmancko. Nie miał zamiaru odpuścić. W zasadzie kiedy usłyszał o balu, pomyślał, że nie pójdzie, ale okazało się być inaczej. Kiedy wypatrzył świeże mięso, zadecydował przemęczyć się w gronie niewartych jego najmniejszej uwagi parszywych imitacji życia, zwanych dzisiaj ludźmi. - To jak ? - ponowił propozycję. Ewelina wahała się z odpowiedzią, nie miała iść na ten bal, miała okazać swój jakże wielki protest właśnie nieobecnością.
- O siódmej. - powiedziała sucho. - Nie wkładaj garnituru. - dopełniła się. Była oschła, taka zresztą była z natury. Chłopak uśmiechnął się i z dumą wypiął pierś.
- Do zobaczenia. - powiedział i wyszedł, pożegnał się z jej rodzicami. Po niedługim czasie znalazł się w swoim domu. Ewelina stała przyglądając się ziemi, która nie wydawała się dla niej ciekawa. Zastanawiała się co włoży na ten cały bal. Miał być jutro. A to bardzo mało czasu, żeby cokolwiek wybrać. Zajrzała więc do ogromnej szafy. Ujrzała tam wiele sukienek, ale przecież nie poszłaby w sukience. Na pewno nie w takiej, które kupowała jej mama. Znalazła jednak śliczną, krótką sukienkę, była czarno-granatowa. Przepiękna, Bardzo krótka i skromna. Czarna halka  , obszyta granatową koronką, średniej wielkości dekolt. Idealna wprost dla Eweliny. Znalazła również buty. Czarne baleriny z granatowymi perełkami na czubkach butów. Wszystko do siebie idealnie pasowało. Włosy miała zamiar rozpuścić. Jednakże to wszystko czekało na nią jutro , po zajęciach szkolnych.
***
Kevin wszedł do domu, w nieludzko szybkim tempie znalazł się w garderobie, wyciągnął czarne, męskie dżinsy i równie czarną koszulę. Elegancko. Pomyślał. Po mojemu. Pomyślał znów i położył to na krześle, wyciągnął także czarne trampki conversy i postawił je obok krzesła. Był po dzisiejszym dniu niebywale zmęczony. Wziął szybki prysznic i padł na łóżko, jak zabity od razu zasypiając.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz