piątek, 31 sierpnia 2012

~ Urok.
Siedziała tak na stole i obserwowała, nie podobał jej się wystrój, przeważały pomarańczowy i żółty - kolory których wręcz nienawidziła. Lubiła za to zieleń i granat. Oczywiście czarny był na pierwszym miejscu. Dziewczyna nie należała do zbyt tolerancyjnych, jednakże w prawdzie mało obchodziło ją co myślą inni i na jej i na inny temat. Wypatrywała Kevina, kiedy zauważyła grupkę dziewczyn, typowych " plastików " , patrzyły się na nią jakby kogoś zabiła. Po chwili zaczęły do siebie szeptać i pokazywać na nią palcem, z rozbawieniem na twarzach. Ewelina tylko prychnęła i odwróciła wzrok. Nie znosiła takiego zachowania. Wstała i po prostu wyszła. Nie martwiła się ani o siebie ani o Kevina. Miała to gdzieś. Nie miała zamiaru patrzeć i pozwalać na obgadywanie jej jakimś pustym, wytapetowanym laleczkom. Bardzo łatwo było wyprowadzić ją z równowagi. Usiadła przy fontannie i wlepiła wzrok w błyszczącą od kolorowych świateł wodę. Przejechała delikatnie palcami po wierzchu wody i uśmiechnęła się smutno.
Kevin zaś w tym czasie nalewał ponczu, kiedy już skończył wrócił na miejsce, w którym jeszcze niedawno siedziała Ewelina. Rozejrzał się w jej poszukiwaniu i odstawił szklanki. Zaczął chodzić po przepełnionej ludźmi sali, wypatrując jej. Jednakże nie widział nigdzie blond głowy, z granatową różyczką. Postanowił, że wyjdzie i sprawdzi przed liceum. Tak też zrobił.
- Dlaczego wyszłaś ? - zapytał i usiadł obok niej.
- A dlaczego Ty wyszedłeś ? - spojrzała na niego ciemnymi niebieskimi tęczówkami.
- Szukałem Cie. - mruknął. - Coś się stało ? - znów padło pytanie przez niego wypowiedziane.
- I znalazłeś. - burknęła i przeniosła wzrok znów na wodę w fontannie. 
- Bardzo się cieszę. - powiedział i uśmiechnął się do niej łobuzersko.
- Ten bal to niewypał. Chcę wrócić do domu. - powiedziała i wstała. Kevin machinalnie również się podniósł.
- Dopiero przyszliśmy. - zaprotestował z wyraźnym rozżaleniem w głosie. - Zostańmy. Chodź, zatańczymy. - chwycił jej dłoń. Ewelina westchnęła cicho. - Chodź.. nie daj się prosić. - uśmiechnął się prosząco. Ewelina chwilę się zastanawiała, ale po głębszym namyśle, stwierdziła, że nic jej się nie stanie jak raz z nim zatańczy.
- No dobrze. Jeden taniec. - powiedziała i ruszyła z nim z powrotem do szkoły. Po chwili byli już w sali balowej. Kevin objął Ewelinę w talii, dziewczyna zaś przytuliła się do niego, oplatając szyję rękoma. Zaczęli tańczyć w rytmie muzyki, wolno i spokojnie. Na sali słychać było tylko muzykę, żadnych szeptów i innych ludzi. A może tylko oni słyszeli wyłącznie muzykę ? Ewelina zamyśliła się. Nie wiedziała dlaczego czuje się przy nim tak dobrze, nie jest skrępowana i zdenerwowana. Jest po prostu sobą. Nie musi udawać miłej i ciągle się na siłę uśmiechać. Przy nim potrafi się szczerze uśmiechnąć, czy zaśmiać. Znała go naprawdę bardzo, bardzo krótko. Praktycznie nic o nim nie wiedziała i na dodatek nie było jej to do szczęścia wcale potrzebne. Jednakże czuła lekką niepewność co do jego pokojowych zamiarów. Nie spotkała jeszcze człowieka, który byłby tak bezinteresownie zainteresowany upiększaniem jej czasu. A Kevin się starał, robił wszystko, żeby dziewczyna go polubiła. Postawił na swój nienaganny wygląd i duszę romantyka. Które najprawdopodobniej się sprawdzały. Bo Ewelina postanowiła dać mu szansę i zaufać. Nie wiedziała jeszcze wtedy, że popełni największy błąd w swoim życiu. 
Tańczyli tak przytuleni do siebie, Kevin napajał się zapachem perfum i włosów Eweliny, była to mieszanka róży i bodajże fiołków, piękna kombinacja. W każdym razie jemu podobała się szaleńczo. Sam skropił się wodą kolońską, była niegdyś jego ojca. Ale teraz wszystko spadło na niego, i nie narzekał. W prawdzie podobało mu się życie w samotności, mógł robić co chciał, niczego mu nie brakowało. W prawdzie to nie, była rzecz, której nigdy nie zaznał chociaż chciał. Miłość. Nie znał tego uczucia, było mu całkowicie obce. Nie wiedział nawet jak rozpoznaje się zakochanie czy zauroczenie.
Po chwili piosenka się skończyła i zabrzmiały znów dźwięki dyskotekowe.Kevin i Ewelina odsunęli się od siebie.
- Dziękuję. - powiedział.
- Niby za co ? - dziewczyna uniosła brwi, w wyraźnej niewiedzy.
- Za to, że przyszłaś ze mną na bal, za to, że zatańczyłaś ze mną. - powiedział i posłał jej ciepły, wdzięczny uśmiech. - Nie będę Cie już zatrzymywał. - powiedział. Ewelina się zastanowiła. 
- To chodź ze mną. - powiedziała.
- Gdzie ? - zapytał. Dziewczyna wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się lekko, ale wesoło.
- Gdziekolwiek. - mruknęła i spojrzała na niego pytająco, wyczekując odpowiedzi.
- No dobrze. Jestem strasznie głodny, może dasz się wyciągnąć do restauracji ? - zaproponował.
- Ja w prawdzie też nic nie jadłam. Chodźmy. - powiedziała z delikatnym uśmiechem i wyszła z nim przed szkołę. Po chwili oboje ruszyli w stronę włoskiej restauracji " bella vita " . 
- Kevin ? - zapytała.
- Tak ? - spojrzał na nią.
- Opowiedz mi coś o sobie. Nie znam Cię prawie.. - poprosiła patrząc na niego. Kevina przeszedł niemiły dreszcz, nie spodziewał się, że o to zapyta. Nie wiedział jak ma skłamać. Wziął głęboki wdech i wbił w nią swoje tęczówki ...

2 komentarze: