niedziela, 26 sierpnia 2012

~ Zetknięcie oczu.
Ewelina pojawiła się w drzwiach szkolnych, była na styk, nie lubiła przychodzić za wcześnie, ani za późno, była co do sekundy punktualnie. Usiadła w ostatniej ławce, prześwidrowała wzrokiem każdą postać, zatrzymując się na ciemnowłosym chłopaku, siedział tuż obok niej, patrzyła na niego pewnie. Nie obchodziło jej czy może mu to przeszkadzać, czy może czuł się speszony, chociaż na takiego nie wyglądał. Nauczyciel właśnie czytał listę obecności, więc dziewczyna miała okazję do poznania jego godności.
Zbliżył się numer trzeci.
- Ewelina Deathcliffe ? - zabrzmiał masywny głos nauczyciela.
- Obecna. - powiedziała dziewczęcym i delikatnym głosem unosząc kącik ust w górę. Przeszły kolejne numery a chłopak nie odzywał się. Ewelina powoli się niecierpliwiła, nie należała bowiem do osób nazbyt cierpliwych i tolerancyjnych.
- Kevin Wheller ? - znów głos nauczyciela.
- Obecny. - powiedział chłopak, siedzący obok Eweliny. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem zapisując na rogu jednej z kartek notesu nazwisko, imię zapamiętała. Chłopak przeniósł tęczówki, czarne jak smoła tęczówki na nią. Kiedy i ona na niego spojrzała chłopak przybrał kamienny wyraz twarzy, doszedł do wniosku, że ta dziewczyna ma w sobie duży potencjał, czego na pierwszy rzut oka nie widać. Zawsze uważał, że blondynki są głupie, Ewelina była blondynką. Chłopak rządził się stereotypami, ale tylko dlatego, że niektóre z nich sprawiały przykrość innym. A on lubił zadawać ból. Jednak na starcie wiedział, że ona nie będzie łatwym celem. Przepenetrował umysł każdego w tej klasie, w tym i jej, niestety tu wystąpił mały problem. Komplikacje, jest silna. Pomyślał i poczuł się rozzłoszczony. Dziewczyna patrzyła na niego pewnie, prosto w oczy. Wyglądało to na wyzwanie, rzuciła mu wyzwanie. W jej oczach malowała się żądza wygranej. Chłopak zaś dalej penetrował jej przeszłość, doszedł do piątego roku życia, zobaczył wszystko co przeszła i bardzo zdziwił się, zobaczył coś, z czym jeszcze do tej pory się nie napotkał. Tak, to było dziwne, nawet sam trochę się wystraszył. Wiedział, że gdyby miał ją zranić na tyle, żeby wygrać musiałby naruszyć jej spokój intymny i po prostu zgwałcić. To była jego strategia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz